Rzym, Bazylika św. Pawła za Murami 20 października 2018 r.

Nie bez wzruszenia wszedłem – pewnie jak i Wy, Kochani Pielgrzymi – do tej pięknej budowli, oddychającej życiem i nauczaniem Pawła z Tarsu, Apostoła Narodów. W tej bazylice, nieco na uboczu Wiecznego Miasta, bo przecież „za murami”, w jej ciszy i półmroku, można usłyszeć głos największego Ewangelizatora w dziejach. Głos św. Pawła jest od wieków tak mocny, że jego grób, przed którym stoimy, przyciąga tłumy wiernych, rzesze turystów, grupy ciekawskich.

Ekscelencjo, Księże Biskupie Piotrze! Czcigodni Bracia w Kapłaństwie! Kochani Bracia i Siostry, pielgrzymi, czciciele św. Stanisława Kostki!
1. Przyszliśmy do tej pięknej bazyliki, jednej z czterech bazylik większych w Wiecznym Mieście, jak miliony ludzi przed nami przybywali przez całe wieki, ad límina Apostolorum, do progów apostolskich. Nawet jeśli ten termin jest dziś zarezerwowany dla wizyty biskupów w Stolicy Apostolskiej, odbywanej co kilka lat, to jej korzenie sięgają takiego właśnie pielgrzymowania do grobów Apostołów Piotra i Pawła, dwóch filarów Kościoła, którzy w tym mieście, centrum ówczesnego świata, Imperium Rzymskiego, razem oddali życie za wiarę. Na ich wierze zbudowana jest i trwa wiara całego Kościoła rzymskiego.
2. Nie bez wzruszenia wszedłem – pewnie jak i Wy, Kochani Pielgrzymi – do tej pięknej budowli, oddychającej życiem i nauczaniem Pawła z Tarsu, Apostoła Narodów. W tej bazylice, nieco na uboczu Wiecznego Miasta, bo przecież „za murami”, w jej ciszy i półmroku, można usłyszeć głos największego Ewangelizatora w dziejach. Głos św. Pawła jest od wieków tak mocny, że jego grób, przed którym stoimy, przyciąga tłumy wiernych, rzesze turystów, grupy ciekawskich. Przychodzą tutaj oni wszyscy, bo są przekonani, że był to ktoś wyjątkowy, a obok jego słów nie można przejść obojętnie.
Ileż z tych wyrażeń, zapisanych na kartach jego Listów, weszło do naszego języka: „Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć to zysk” (Flp 1, 21), „Ducha nie gaście” (1 Tes 5, 19), cały Hymn o miłości z 1 Kor 13, „Kto nie chce pracować, niech też nie je” (2 Tes 3, 10), „Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia” (Flp 4, 13), „Moc w słabości się doskonali” (2 Kor 12, 9)… Można by tak cytować i cytować… Przywołuję tutaj te zdania, bo brzmią one inaczej, wygłaszane z ambony na grobie tego, który je spisał. Bardzo ciekawą myśl o działalności Apostoła Narodów zapisał kard. John Henry Newman, dziś błogosławiony Kościoła katolickiego: „Św. Paweł (…) pracował więcej niż wszyscy Apostołowie; a dlaczego? Nie po to, aby cywilizować świat, nie po to, by wygładzać oblicze społeczeństwa, nie po to, by upowszechniać wiedzę czy rozwijać umysł, czy dla jakiegokolwiek wielkiego świeckiego celu (…) Nie po to, aby całą ziemię przeobrazić w niebo, lecz po to, by niebo sprowadzić na ziemię. To właśnie było prawdziwym zwycięstwem Ewangelii (…) To sprawiało, że ludzie zostawali świętymi” (Parochial and Plain Sermons, tom IV, Londyn 1900). Czyż nie to jest największym dziełem św. Pawła, że przez jego słowa, przez jego czyny, ludzie zostawali świętymi?
3. Wśród rzeszy świętych, którzy nie przeszli obojętnie obok wymagających słów Apostoła Narodów, jest wspominany dzisiaj Polak – św. Jan z Kęt, zmarły 545 lat temu w Krakowie. Ten kapłan całe swoje życie poświęcił studium teologii, pozostawiając po sobie 18.000 zapisanych stron. Był także rektorem Akademii Krakowskiej. Przez wiele lat Jan Kanty był czczony jako patron Polski i Litwy. Jak piszą jego biografowie, kilkakrotnie pielgrzymował do Rzymu, choćby na Rok Święty 1450, by oddać cześć – jak my to czynimy – Apostołom. Pewnie dlatego został ogłoszony także patronem Papieskiego Kolegium Polskiego, znajdującego się niedaleko stąd, na Awentynie, instytucji, która od 1866 r. przyjmuje księży studentów. Jan Kanty to jeden z tysięcy Polaków, którzy mimo trudów dalekiej drogi z Polski, podejmowali ją, by tutaj, w Rzymie, wyrazić swoją cześć dla następców św. Piotra, których portrety mozaikowe widzimy dookoła nas, w całej bazylice.
4. Prawie sto lat po śmierci Jana Kantego, można rzec - jego śladami, do Wiecznego Miasta przybył młody Polak z Mazowsza, który także chciał poświęcić swoje życie studium filozofii i teologii, by stać się rycerzem Chrystusa, w ślad za Ignacym Loyolą, założycielem Towarzystwa Jezusowego. Stanisław Kostka z Rostkowa, urzeczony Ewangelią, a z pewnością także pismami św. Pawła, chciał „niebo sprowadzać na ziemię”. Św. Stanisław Kostka, jak św. Paweł czy św. Jan Kanty, w swoich dniach ziemskiego życia pokazywał, że słowa dzisiejszej Ewangelii są prawdziwe, napawające nadzieją: „Kiedy was ciągać będą po synagogach, urzędach i władzach, nie martwcie się, w jaki sposób albo czym macie się bronić lub co mówić, bo Duch Święty pouczy was w tej właśnie godzinie, co należy powiedzieć” (Łk 12, 12). Może po ludzku jego słowa nie docierały do rodziców, do brata, przeciwnych jego woli wstąpienia do jezuitów, ale musiały być bardzo przekonujące, pochodzące od Ducha Świętego, bo przekonały przełożonych tu, w Rzymie, by mimo ludzkich wątpliwości i sprzeciwów, dać mu szansę. Duch Święty pouczył i Stanisława, i Franciszka Borgiasza, owczesnego generała jezuitów, co i w jakiej godzinie powiedzieć, by wyniknęły z tego sprawy na większą chwałę Bożą – ad maiorem Dei gloriam, jak głosi jezuicka sentencja.
5. Kochani rzymscy Pątnicy! W tej Mszy św. modlimy się o nowe powołania kapłańskie i zakonne, szczególnie dla naszej diecezji. Na tym ołtarzu składamy modlitwę za nowicjuszy i nowicjuszki różnych zakonów i zgromadzeń z naszej diecezji. Wielu kapłanów pości w tym roku w tej intencji. Codziennie od 1 marca br. jedna osoba świecka w naszej diecezji pości o chlebie i wodzie za rodziny i o powołania kapłańskie. Proszę Was wszystkich – nie ustawajmy w tej modlitwie! Wołam o to tutaj, od grobu św. Pawła, który od wieków zachwyca serca młodych – jak to było w życiu Jana Kantego czy Stanisława Kostki – by „niebo sprowadzali na ziemię” przez swoją posługę kapłańską czy zakonną. Pamiętajcie o tej intencji szczególnie w pierwsze czwartki miesiąca.
6. Kochani! Ostatnia myśl związana z tym miejscem, z tym miastem. Św. Łukasz, towarzysz podróży św. Pawła, zapisał w swojej Ewangelii: „Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli” (Łk 10, 24). Wielu chciałoby być tutaj, a różne sprawy i zadania im to uniemożliwiają. Poczujmy się dziś wyróżnieni, że w Roku św. Stanisława Kostki możemy dotknąć śladów jego obecności w miejscach, w których żył, które odwiedzał, które znał, krótko, bo przez dziesięć miesięcy swojego pobytu tutaj. Naznaczył je jednak tak bardzo, że na jego pogrzebie było kilka tysięcy rzymian, a już 37 lat po śmierci został ogłoszony błogosławionym, jako pierwszy ze wszystkich jezuitów, nawet przed Ignacym Loyolą czy Franciszkiem Ksawerym.
Wielu pragnęło ujrzeć to, co widzimy… Nie zapominajmy, że św. Stanisław Kostka to patron nie tylko dzieci i młodzieży, nie tylko naszej, płockiej diecezji, ale i naszej Ojczyzny, która w tych dniach potrzebuje szczególnie naszej modlitwy. W roku 100. rocznicy odzyskania niepodległości, w przededniu wyborów samorządowych, raz jeszcze uciekamy się do naszego patrona, św. Stanisława Kostki, by oświecał nasze drogi i drogi tych, którzy nami rządzą.
Niech jego zapał do zdobywania rzeczy wielkich, jak i dziedzictwo Apostoła Narodów, które promieniują z Wiecznego Miasta, pomogą wszystkim Polakom iść śladami prawdy, dobra i piękna. Dziś św. Paweł, św. Jan Kanty i św. Stanisław Kostka wołają do nas znowu: „Ducha nie gaście!” (1 Tes 5, 19). Amen.