Homilia, Kraków, kościół ss. Sercanek. Wspomnienie bł. Klary Szczęsnej 7 lutego 2019 r.

Pierwsze czytanie: 1 J 3,14-18 (t. VI, s. 241*, nr 198)
Psalm responsoryjny: Ps 112 (111), 1-2. 3-4. 5-6. 7 I 9 (R.: por. 1a)
Ewangelia: Mt 11,25-30 (t. VI, s. 248*, nr 204)

Czcigodne Siostry z Matką Generalną Sióstr Sercanek na czele, które świętujecie w tym roku 125. rocznicę powstania Waszego Zgromadzenia,

Drodzy Kapłani,

Umiłowani Siostry i Bracia, zgromadzeni wokół ołtarza Chrystusowego, tak blisko relikwii świętego biskupa Józefa Sebastiana Pelczara i błogosławionej matki Klary Ludwiki Szczęsnej, której liturgiczne święto dziś obchodzimy!

1.Jako Biskup Płocki staję dziś w tej krakowskiej świątyni z wielką wdzięcznością i wzruszeniem, bo błogosławiona matka Klara jest pierwszą kobietą z prastarej diecezji płockiej, wyniesioną do chwały ołtarzy. To tam, na Północnym Mazowszu: w Lubowidzu, Żurominie, Mławie i Zakroczymiu, wśród malowniczych pól, lasów i pagórków było jej Betlejem i Nazaret. Tam ukształtowało się jej serce, aby bez reszty ofiarować się Bogu: " Wszystko na chwałę Najświętszego Serca Jezusowego".

Tam było jej Betlejem. Przyszła na świat w trudnych czasach powstania styczniowego. Została ochrzczona w dziś pięknie odnowionym, drewnianym, zabytkowym kościele, a ten jej rodzinny niewielki Lubowidz - od tego roku, znowu jest miastem. Odzyskał prawa miejskie odebrane przez cara. A tamta chrzcielnica - jest jedyną na Mazowszu, w której zostało ochrzczonych dwoje błogosławionych: nasza matka Klara i 23 lata później - biskup męczennik drugiej wojny światowej i płocki sufragan, Leon Wetmański.

Rok, w którym się urodziła Ludwika Szczęsna to był czas wybuchu powstania, a więc moment wielkiego poświęcenia i nadziei, że będzie zwrócona nam wolna Ojczyzna. Tam, gdzie ona się rodziła, przechodziły powstańcze oddziały, słychać było szczęk broni i mówiło się o powstańczych potyczkach i powoli gasnącej nadziei, aż przyszły represje carskie i kolejne długie lata pod rosyjskim zaborem.

Tam był jej Nazaret. Wymagający, pełen poświęceń i pracowitości, bo gdy miała zaledwie 12 lat, zmarła jej matka, a ojciec ponownie się ożenił. Szybko więc skończyło się dzieciństwo Ludwiki, która w takich okolicznościach musiała stać się samodzielna. Pracowała jako krawcowa. Nie mogła chodzić do szkoły, ale od wędrownych nauczycieli nauczyła się czytać i pisać. Wiecie przecież - Drogie Siostry - na podstawie jej zapisków, jak pilnie i sumiennie musiała się uczyć, skoro pismo miała wyraźne i staranne, poprawne ortograficznie i kaligraficznie. A potem była radykalna decyzja i ucieczka z domu, z rodzinnych Cieszek, bo ojciec wraz z macochą chcieli ją wydać za mąż, a ona już wtedy myślała o zakonie.

Jej Nazaret to również inne miasto na Północnym Mazowszu - Mława, gdzie przez kolejne pięć lat pracowała jako krawcowa i rozeznawała, do czego wzywa ją Bóg. Ten Nazaret życia ukrytego to wreszcie jej spotkania z wielkim kierownikiem dusz, jakim był błogosławiony kapucyn, ojciec Honorat Koźmiński w podwarszawskim Zakroczymiu, który pomagał jej w rozeznawaniu powołania zakonnego u bezhabitowych sióstr - Sług Jezusa. To wreszcie jej ofiarna posługa i praca zawodowa w Warszawie i Lublinie, aż do spotkania w Krakowie (1894 rok) ze świętym Józefem Sebastianem Pelczarem, i tego opatrznościowego wydarzenia, którym było założenie Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego, dokładnie 125 lat temu.

Kochani Siostry i Bracia - oto 30 lat z " Nazaretu" matki Klary, jej życia ukrytego, a wszystko zaczęło się gdzieś między Lubowidzem i Zakroczymiem, Warszawą, Lublinem i Krakowem... między jej sercem i Sercem Jezusowym.

2.Jednak najlepiej i najwierniej biografię ducha naszej Błogosławionej oddaje Słowo Boże, które dziś słyszymy. Zobaczcie, że w nim wszystkie drogi prowadzą do Serca, tego jedynego Serca: " gorejącego ogniska miłości, dobroci i miłości pełnego, cnót wszelkich bezdennej głębiny, cierpliwego i wielkiego miłosierdzia, źródła wszelkiej pociechy...".

Przecież pod każdym wierszem z dzisiejszego fragmentu Pierwszego Listu świętego Jana Apostoła, podpisuje się swym życiem błogosławiona matka Klara:

" przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci..."

"po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje"

" my także winniśmy oddawać życie za braci"

" nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą" (por. 1J 3, 14-18).

To jest Słowo Boże, to jest jej życie!

A w Ewangelii mamy wrażenie, jakby święty Mateusz przykładał swe ucho do Serca Jezusowego. Tak wniknął w jego bicie, że usłyszał, i zapamiętał szept Jego najbardziej intymnej modlitwy - rozmowy z Ojcem: " Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom..." (Mt 11, 25).

Dla nas, jest to mocne i kategoryczne wezwanie, aby naprawdę poznać Chrystusa naszego Oblubieńca, aby wejść z Nim w intymną, zażyłą więź, która jest wspólnotą bycia, myślenia, czucia. Dopiero wtedy - uczył wasz założyciel święty biskup Józef Sebastian Pelczar, " jeżeli Jezus stanie się naszym przyjacielem, pokusa nas nie pokona, praca nie znuży, krzyż nie przygniecie, bo z Serca Jezusowego popłynie siła, zachęta i pociecha".

Dlatego to właśnie słyszymy serdeczne przynaglenie Pana w dzisiejszej Ewangelii: " Przyjdźcie do Mnie wszyscy... Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie" (Mt 11, 28n).

3." Uczcie się ode Mnie..." Czego się nauczyła w Jezusowej szkole nasza błogosławiona matka Klara Ludwika Szczęsna? Co tak naprawdę wzięła od Jezusa na siebie? Jakie jarzmo? I najważniejsze - co ona nam dziś przekazuje?

Tę lekcję matki Klary z Ewangelii nazwałbym " wyobraźnią miłości", czyli niestrudzonym konfrontowaniem się z bijącym, przebitym Sercem Zbawiciela: w najprzeróżniejszych miejscach, sytuacjach i osobach, które ona spotykała i przeżywała. Serce Jezusa w sercu Klary i serce Klary w Sercu Jezusa. Taka Boża transplantacja.

A wtedy ten Mistrz, jedyny Oblubieniec i Przewodnik, ciągle jej powtarzał: " Weź moje jarzmo na siebie i ucz się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziesz ukojenie dla duszy. Bo jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie" (por. Mt 11, 29n).

Myślę, że ta jej " wyobraźnia miłości" bierze się również z tego mocnego stwierdzenia świętego Waszego Założyciela, kiedy powiedział: " Zdumienie musi ogarnąć każdego, gdy pomyśli, że Pan Jezus, mając odejść do Ojca na tron chwały, został z ludźmi na ziemi".

On pozostał, a więc błogosławiona matka Klara, zaczęła tego Chrystusa szukać " między ludźmi", idąc najpewniejszym śladem - śladem bicia Serca Jezusowego. Dlatego tak zapisze, i to są słowa bardzo dobrze Wam znane, Drogie Siostry, że: " Jezus sam jest najpotężniejszą dla nas pobudką do kochania bliźniego, bo On go miłuje. On nakazuje go kochać, On sam jest w bliźnim, abyśmy Go tam kochali".

W innym zaś miejscu doda: " Cóż to za miłość, co nic nie znosi, zniechęca się i zraża lada czym? O jakże rzadka jest święta, doskonała miłość wspólna!".

Czy wreszcie: " Kogo zasmucisz, obrazisz - to Jezusa zasmucisz, obrazisz".

Wszystko czyniła z wyobraźnią według Serca Bożego, a wtedy, jak słyszeliśmy w dzisiejszym psalmie między czytaniami w życiu matki Klary Ludwiki Szczęsnej dopełniło się Słowo Boże, że:

" jej mocne serce zaufało Panu,

rozdaje i obdarza ubogich,

jej sprawiedliwość będzie trwała zawsze,

wywyższona z chwałą będzie jej potęga" (por ps. 112)

A to wszystko, jak powtarzała nasza Błogosławiona: Wszystko dla Serca Jezusowego. To rzec można – taka Bosko – ludzka kardiologia ratująca świat i człowieka przed zawałem wczoraj, dziś i jutro. Amen.