HOMILIA ŚWIĘTO NIEPODLEGŁOŚCI PŁOCK 11 XI 22

Bracia i Siostry, Uczestnicy Najświętszej Ofiary, sprawowanej w Katedrze w Płocku,
Senatorowie i Posłowie Rzeczpospolitej!
Panie Prezydencie Miasta Płocka z reprezentantami Rady i Urzędu Miasta!
Przedstawiciele Władz powiatu ziemskiego i władz oświatowych! Reprezentanci służb mundurowych! Szanowni przedstawiciele grup rekonstrukcyjnych!
Druhowie i druhny!
Członkowie Pocztów Sztandarowych!
Bracia Kapłani, Diakoni, Seminarzyści, Siostry Zakonne!
Słuchacze Katolickiego Radia Diecezji Płockiej!

  1. Aby stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał” – słowa z Ewangelii świętej, które przed chwilą odczytaliśmy. Przyzwyczailiśmy się rozpoczynać Narodowe Święto Niepodległości w Płocku od Mszy świętej w katedrze. Bazylika katedralna otwiera w tym dniu swoje przyjazne podwoje dla wszystkich. Zaprasza nas do stawania się jedno, niezależnie od poglądów, głębi wiary czy poziomu życia moralnego. Tu, w Płocku, zresztą - długo jeszcze przed wprowadzeniem jedenastego listopada do oficjalnego kalendarza państwowego w 1937 roku - obchodzono Święto Niepodległej w katedrze, z udziałem wojska, pocztów sztandarowych i tłumów mieszkańców. Bo taka była wola naszego ówczesnego świątobliwego i patriotycznego pasterza - biskupa Antoniego Juliana Nowowiejskiego. I taka była również wola płocczan.
  2. Zapyta ktoś: dlaczego katedra? Dlatego, że była i jest naturalnym, oczywistym miejscem przeżywania naszej dziejowej i współczesnej tożsamości. W średniowieczu - pisał wybitny myśliciel i historyk sztuki ks. Janusz Pasierb - „Europa była tam, pokąd sięgały katedry”. Dodam od siebie: i Polska była tam, pokąd sięgały katedry. A najdalej na wschód wysunięta była wtedy katedra płocka, pierwsza, co do rangi, świątynia Mazowsza i największa w ówczesnej Polsce katedra romańska. Od samego początku katedra była również nekropolią – nekropolią biskupów i władców.

Nie inaczej było tutaj na Tumskim Wzgórzu – o pogrzebie największego płocczanina w dziejach, Bolesława III Krzywoustego, ks. kanonik Jan Długosztak napisał:

Biskup AleksanderBolesława króla, Krzywoustym zwanego, z wielu zwycięstw sławnego, w swojej katedrze, pośród uroczystej wspaniałości, godnej jedynie królewskiego tryumfatora, roku dziesiątego biskupstwa swego pogrzebał". Taki sam zaszczyt spotkał - oprócz dwóch władców wszystkich ziem polskich: Władysława Hermana i jego syna Bolesława Krzywoustego - piętnastu innych książąt mazowieckich, by wymienić tylko najbardziej znanych: Bolesława IV Kędzierzawego i Siemowita IV.  Choć nigdy koronowani nie byli, prochy tych wielkich duchów Polski i Mazowsza od 1825 roku spoczywają w kaplicy o szczególnej nazwie – Kaplicy królewskiej. Niedawno, za zgodą biskupa płockiego i kapituły, przeprowadzono przez grono ekspertów Polskiej Akademii Nauk badania genetyczne czcigodnych szczątków. Wyniki jeszcze nie zostały opublikowane, ale już dzisiaj dzięki nim możemy być pewni, że katedra płocka jest największą nekropolią piastowską. Szczycąc się tym, nie zapominajmy: to piastowskie, najbardziej pierwotne dziedzictwo zobowiązuje! Zobowiązuje głównie do męstwa – męstwa pośród codzienności, zwłaszcza takiej codzienności jak ta dzisiejsza, gdy kolejny raz w historii wiemy, że wolność kosztuje! Także wolność pobratymców, których symbolizuje w kaplicy królewskiej herb z Archaniołem Michałem, patronem ich ziemi, osłanianym skrzydłami polskiego, białego orła! 

  1. Ileż polskich katedr stało się również katedrami-męczennicami, redutami ducha narodowego. Katedra w Gnieźnie, katedra warszawska… W Płocku niemieckie bomby zniszczyły Kaplicę Zygmuntowską, a barbarzyńcy ze swastykami bezcześcili ją, fotografując się w jej wnętrzu w szatach liturgicznych, urządzając pokazy ćwiczeń strzeleckich pod jej murami. To tu znalazły się później epitafia zamordowanych w 1941 roku błogosławionych Biskupów Męczenników. Tylko epitafia, bo grobowców nie mają!

Katedra jest także miejscem narodowej pamięci, zwłaszcza o tych, o których w czasach rozmaitych zniewoleń chciano zapomnieć. Wspomnę tylko jedną tablicę w tych murach, szczególnie wymowną, tę poświęconą żołnierzom niezłomnym. „Z imieniem żołnierzy niezłomnych - mówiłem przy jej poświęceniu - wkraczacie dzisiaj dumnym krokiem, w żołnierskim rynsztunku, do płockiego Tumu! Do Panteonu Rzeczpospolitej, w którym spoczywają piastowscy władcy Polski! Do katedry, która ongiś była antemurale christianitatis - przedmurzem chrześcijaństwa wobec pogańskich Pomorzan, Prusów i Rusów! Wkraczacie tu dzisiaj, bo macie do tego święte prawo! Bo jesteście rycerzom Krzywoustego podobni! Bo nie byliście żadną bandą, jak Was nazywali zdrajcy, jeno ostatnimi rycerzami Rzeczpospolitej! Boście byli jak Padlewski, jak Nowowiejski, jak Gradowski – Wasi ziomkowie, nauczeni Polski niepodległej, Polski chrześcijańskiej, Polski spod znaku Białego Orła w dumnej królewskiej koronie, a spod nie sierpa i młota! Polski spod znaku Maryi - Hetmanki Żołnierza Polskiego, a nie spod ciemnej gwiazdy! Byliście, jak my wszyscy, słabi i grzeszni; byliście przekonani, że musicie bić się, karać, a nawet zabijać, co niosło przecież za sobą ból i łzy, ale to Wy służyliście słusznej sprawie – sprawie Niepodległej! To Wy nie kłanialiście się czapką do ziemi żadnym tyranom i żadnym rewolucjom, jak tylu przedtem i potem! To Wy w swojej żołnierskiej prostocie zrozumieliście naturę komunistycznego znieprawienia lepiej niż tylu intelektualistów, którzy nie potrafili, a czasem wciąż nie potrafią wyspowiadać się z własnego uwikłania!”.   

  1. Później Święto Niepodległej zniesiono, skazano na zapomnienie. Ale wróciliśmy, jesteśmy znowu w naszej katedrze! Jesteśmy jedno! Jesteśmy, bo właśnie tutaj, czujemy się naprawdę wolni! Bo katedra jest miejscem–symbolem zobowiązującego świętowania najwyższych wartości, prawd ludzi wolnych: wiary, miłości społecznej i ostatecznej, Boskiej sprawiedliwości. Katedra jest ich zobowiązującym umiejscowieniem! Świętym umiejscowieniem, nawet dla tego, który w świętość nie wierzy! Umiejscowieniem - wyzwaniem! By karczować wady, o których tak mocno mówił dzisiaj św. Paweł i dbać o ewangeliczną jedność. W tych dniach może szczególnie: by nie demonizować przeciwnika politycznego. Bo potem nie odnajdziemy się we wspólnej Ojczyźnie! Nie demonizować, bo nie będziemy mogli spojrzeć sobie w oczy nawet w katedrze!
  1. Wejdźmy jeszcze raz, na koniec, do Kaplicy królewskiej. Spójrzmy od sarkofagu władców - Domini et Haeredes na wspaniałą polichromię tego miejsca, dzieło Władysława Drapiewskiego. Jest ona poświęcona cnotom, kształtującym wolne państwo – państwo, o którym wtedy, gdy kaplicę mistrz zdobił, marzono, a które teraz mamy. To cnoty najwyższe, Boskie: Wiara – z dłońmi rozpostartymi do modlitwy; Nadzieja - z rękami opartymi z ufnością na kotwicy i Miłość, której symbolem jest Matka - Matka Boża w witrażu. A obok cztery cnoty kardynalne, których już od czasów Platona, a potem świętego średniowiecza, uczono, że są potrzebne jak cardo - zawiasywszystkim dzierżącym jakąkolwiek odpowiedzialność, jakąkolwiek władzę. To Sprawiedliwość - z zawiązanymi oczyma na znak, że nie ma względu na osoby; Mądrość - z pochodnią i księgą; Wstrzemięźliwość - z uzdą, którą w każdych warunkach trzeba umieć sobie nakładać dla powściągania chorobliwych ambicji; wreszcie Męstwo - z głową w wieńcu z wawrzynu – symbolem ukończonego biegu i zwycięstwa nad zniewoleniami.

Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi. […]. Odrzućcie: gniew, zapalczywość, złość, znieważanie, haniebną mowę od ust waszych! […]. I bądźcie wdzięczni!

Bądźmy wdzięczni! Ojczyznę wolną pobłogosław, Panie! Amen.