Właśnie leci kabarecik

Patrzę i oczom, i uszom nie wierzę. W TVP Rozrywka powtórka kabaretu sprzed lat. Koncert jest w jakimś teatrze. Na finał wszystkie kabarety śpiewają piosenkę a la duet Wasowski i Przybora.

Patrzę i oczom, i uszom nie wierzę. W TVP Rozrywka powtórka kabaretu sprzed lat. Koncert jest w jakimś teatrze. Na finał wszystkie kabarety śpiewają piosenkę a la duet Wasowski i Przybora. Jest lirycznie i romantycznie. Wcześniej publiczność bardzo dobrze się bawiła, często wybuchając śmiechem, słuchając kabaretowych żartów i skeczy. Miło, ciepło, a jednak wesoło…  

Niemal te same kabarety dziś: w TVP 1 program „Dzięki Bogu już weekend”, a Boga tam ani na lekarstwo. Wręcz przeciwnie. Widzowie mają ubaw po pachy, gdy „kabareciarze”, ubrani w sutanny i stuły, w najlepsze żartują z księży, ich samochodów, zbierania tacy, spowiedzi. Antyklerykalny misz – masz. A publiczność? Ooo, ta to dopiero wyrobiona! Im żart bardziej z grubej rury, tym natężenie decybeli większe.  

Kilka miesięcy temu, też w programie TVP, tyle że emitowanym dobrze po 22.00, z cyklu „Tylko dla dorosłych”, z osłupieniem słuchałam, jak kabareciarz zaczyna występ od zdania: „Kolejno księdza po…”. Publiczność gruchnęła śmiechem. Tak… Telewizja publiczna, to i misja publiczna. Aha – jeszcze w tym przypadku używa się określenia „służba”. Komu i czemu?