Młodzi kapłani

Ten rytuał powtarza się co roku. Zwykle na początku czerwca biskupi wszystkich polskich diecezji święcą nowych kapłanów, którzy w najbliższą niedzielę odprawiają w swoich parafiach rodzinnych uroczyste Msze św., tzw. prymicje. Jest wiele radości rodzinnej, parafialnej, seminaryjnej, diecezjalnej. To przecież uosobiona nadzieja na świeżość przepowiadania, pomysły duszpasterskie, zwłaszcza w pracy z młodzieżą, nowe metody w katechezie, słowem – nowa ewangelizacja.

Ten rytuał powtarza się co roku. Zwykle na początku czerwca biskupi wszystkich polskich diecezji święcą nowych kapłanów, którzy w najbliższą niedzielę odprawiają w swoich parafiach rodzinnych uroczyste Msze św., tzw. prymicje. Jest wiele radości rodzinnej, parafialnej, seminaryjnej, diecezjalnej. To przecież uosobiona nadzieja na świeżość przepowiadania, pomysły duszpasterskie, zwłaszcza w pracy z młodzieżą, nowe metody w katechezie, słowem – nowa ewangelizacja.

Mimo radości, w tym roku z okazji święceń kapłańskich, zwłaszcza w homiliach biskupów, dało się słyszeć kilka nut zatroskania. Dotyczyły one pokusy urzędniczenia kapłańskiego (praca na etacie, nic poza tym), konsumpcjonizmu (słynne marki samochodów), a nawet wyglądu czy stroju kapłańskiego (popatrzcie na niektóre fryzury kapłańskie). Musi więc być coś na rzeczy, kiedy codzienne narzekania wiernych przenikają do ambon katedralnych.

A może to wpływ papieża Franciszka? Przecież on niemal codziennie przypomina nam o prostocie kapłańskiego stylu życia, pokorze wobec Boga i ludzi, trosce o biednych i chorych. Czym jak nie takim stylem życia ujmuje pielgrzymów w Rzymie, katolików i wyznawców innych religii, a nawet niewierzących na świecie. Nie da się tego przemilczeć, zagadać jeszcze jednym pobożnym kazaniem. Ludzie przecież widzą, oceniają, komentują. Wiarygodność kapłańską można ocenić tak samo po sposobie przyklękania przed Najświętszym Sakramentem, jak i po zgodności słów z czynami.

Nie brakuje – Bogu dzięki – młodych kapłanów, pełnych zapału, odwagi i poświęcenia. Śledzę uważnie poczynania naszych misjonarzy. Ostatnio miałem okazję rozmawiać z ks. Markiem Brulińskim, który 23 lata temu - dzięki zresztą włoskiemu kapłanowi - wyruszył do Hiszpanii, a potem do Peru. Opowiadał o pracy naszych płockich misjonarzy w peruwiańskich górach. Są tam wikariuszami, proboszczami, ojcami duchownymi, prefektami w seminarium, nie mówiąc już o rektorowaniu w tamtejszym seminarium. Jeden z nich – ks. P. Stanios – opisuje zresztą swoje zmagania oraz zmagania swoich kolegów na stronie internetowej naszej diecezji.

Słuchając tego, co mówił ks. Marek, lepiej rozumie się papieża Franciszka. Jego siła nie tyle polega na krytyce, co na odwadze gestów, słów i czynów odsłaniających czystość Ewangelii. Tegorocznym neoprezbiterom z Płocka Pan Bóg dał przejmujący znak na ich kapłaństwo. Mam nadzieję, że udźwigną go w swoim posługiwaniu i wyrosną z nich nie tylko nowi misjonarze, ale również odważni i skuteczni nowi ewangelizatorzy. Tego Wam, Drodzy Koledzy, serdecznie życzę.

PS. Pierwszym naprawdę ważnym wyborem Waszym – jako nowych ewangelizatorów - była prymicja. Słyszę, ze niektóre trwały po trzy godziny. Że znowu było rozdawanie róż w kościele, sążniste podziękowania…. Czy naprawdę tego nie można zrobić podczas obiadu prymicyjnego? Co tu jest nową ewangelizacją?

 11.06.2014.