O kim mowa? Chodzi o zmarłą Jadwigę Opatrzyk z parafii pw. św. Aleksego w Płocku-Trzepowie.
„Śpieszmy się kochać ludzi”.
Jeszcze w czerwcu z wielkim zaangażowaniem włączała się w diecezjalne uroczystości jubileuszowe. Była na każdym spotkaniu, zresztą tak jak zawsze. Zawsze z uśmiechem, energią, dobrą wiadomością, że udało się coś załatwić, pozyskać kolejne osoby do współpracy, ustalić jakiś szczegół. A jak pojawiały się trudności, nie rozkładała bezradnie rąk. Szukała dobrych rozwiązań i je znajdowała. Ani trochę nie przesadzę jak powiem, że na Jadzię (tak do niej od jakiegoś czasu mówiłem) nasza stowarzyszeniowa społeczności, ale i szerzej, diecezjalna społeczność, zawsze mogła liczyć.
Było tak nawet wtedy, gdy już wiedziała, że rokowania nie są zbyt obiecujące, że choroba, z którą przyszło się Jej mierzyć nie należy do najłatwiejszych. Nie załamywała rąk. Zawierzyła się Bogu. Mówiła: „wszystko w Jego rękach”. A był to akurat czas, gdy jak co roku przygotowywała Pielgrzymkę Małżeństw i Rodzin na Jasną Górę. Dzwoniła do mnie kilka razy. Głos w telefonie był wprawdzie już inny, ale zatroszczyła się o wszystko, znalazła zastępstwo. Mówiła do mnie: „wiesz to jest nasz organista, on jest z Twojej parafii, on jest ok, wszystkiego dopilnuje, zobaczysz” i przekazała mi kontakt do p. Jakuba, i pielgrzymka się udała. Modliliśmy się u Matki na Jasnej Górze również w Jej intencji. Mieliśmy nadzieję. Jednak Pan Bóg chciał inaczej. Jadwiga Opatrzyk zmarła 3 września 2025 r. po kilku tygodniach walki z chorobą.
„Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy”.
Co pozostaje po śp. Jadwidze? Z pewnością postawiła wiele różnych rzeczy, ale nie o rzeczy przecież tu chodzi. Myślę, że Jadzia pozostawiła po sobie przede wszystkim wiele dobra. Również tego dobra, którego doświadczaliśmy w stowarzyszeniu rodzin, gdy przez lata pełniła w jego zarządzie ważne funkcje. Wierzę, że śp. Jadwiga stoi dziś przed Bogiem z „pełnymi naręczami dobrych uczynków” bo jak słyszę w ostatnich dniach, ale nie tylko, była „dobrą osobą” gdziekolwiek się pojawiała. Zawsze z uśmiechem i z jakimś tak mocno widocznym optymizmem.
Z pewnością stowarzyszenie rodzin, choć nie tylko, poniosło wraz ze śmiercią śp. Jadwigi ogromną stratę, ale nie powinniśmy i nie możemy się na tym zatrzymać. Gdy dzień przed pogrzebem wychodziłem z różańca za Jej duszę, jedna z parafianek trzepowskich podeszła do mnie i powiedziała: „gdzie my teraz znajdziemy taką drugą Jadzię”. Jadzi szukać nie będziemy, bo jej nie znajdziemy. Zresztą, chyba nie o to chodzi. Jeśli mogę coś zaproponować niech każdy z nas zaangażuje się na tyle ile może, żeby włączyć się w sprawy, którymi śp. Jadwiga żyła. Niektórzy dalej będą działać w stowarzyszeniu rodzin, inni w parafialnym kole Caritas, jeszcze inni być może zajmą się trzepowskim parkiem pamięci czy będą aktywni w kole gospodyń. Ale zadań, które śp. Jadwiga nam zostawiła jest więcej. Jest czym dzielić. Nie oglądajmy się na innych, ale przede wszystkim „Śpieszmy się kochać ludzi”.