Eucharystia za zmarłych ludzi „płockiej ekumenii”

W kościele parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Płocku sprawowana była Eucharystia za zmarłych ludzi „płockiej ekumenii”. Przewodniczył jej ks. prof. Henryk Seweryniak, ekumenista, znawca mariawityzmu. Przypomniał postać mariawity o. Wawrzyńca Rostworowskiego, z którym się przyjaźnił. 8 lutego 2024 roku minie setna rocznica urodzin tego uczestnika spotkań ekumenicznych w Płocku.

Znicz.jpg

W Eucharystii wzięły udział osoby, które modlą się i wspierają dzieło jedności w chrześcijaństwie, duchowni i świeccy. Przewodniczył jej ks. prał. prof. dr hab. Henryk Seweryniak, były wieloletni referent ds. ekumenizmu w diecezji płockiej, wykładowca Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku i Akademii Mazowieckiej w Płocku. 

W homilii przypomniał, że płockie wędrowanie od kościoła św. Jana Chrzciciela do cerkwi prawosławnej, do katedry, do mariawitów, a potem, gdy powstał zbór, do zboru, rozpoczęło się w roku 1993. O. Franciszek Wawrzyniec Maria Rostworowski, ksiądz mariawicki, nazwał tę wędrówkę - „drogą ekumeniczną”. 8 lutego 2024 roku minie setna rodzica urodzin duchownego mariawickiego, który uczestniczył w płockich spotkaniach ekumenicznych. Zmarł 15 września 2008 roku. 

- Przychodził do mnie często. Tak naprawdę byliśmy przyjaciółmi, choć nie było to na początku łatwe. Wytrwale opowiadał, tłumaczył mi różne rzeczy, czasami prostował, czasami wykłócał się o swoje. Był hrabią herbu Nałęcz, z jego rodu pochodzili marszałkowie Sejmu, pisarze, wielki polski benedyktyn Piotr Rostworowski. Ojciec Wawrzyńca był księdzem mariawickim, a jego matka, siostra Krysta, była zakonnicą mariawicką. Ojciec, wcześniej kapelan arcybiskupa warszawskiego Wincentego Chościaka-Popiela, jednego z najważniejszych pasterzy końca XIX i początku XX wieku, przeszedł do mariawitów w 1900 roku – relacjonował ks. Henryk Seweryniak.    

Podkreślił, że ojciec Wawrzyńca, jako proboszcz w Wiśniewie, za otrzymany spadek rodzinny wybudował kościół i wiele budynków przeznaczonych na działalność kulturalno-oświatową i charytatywną. Pracował wśród biedoty – nazywano go „biedaczyną mariawickim”. Matka była ciężka chora na kręgosłup. Jedynym dzieckiem tej pary był Wawrzyniec, który – gdy mówił o matce – „zawsze płakał”.  

Wawrzyniec Rostworowski wstąpił do seminarium mariawickiego w Płocku. W 1940 roku wraz z innymi został aresztowany i wywieziony do obozu w Działdowie. Gdy transport jechał, ludzie rzucali im jedzenie (chleb, kiełbasę). Rozdzielała to siostra mariawicka. Porcję dała też jadącemu w transporcie księdzu katolickiemu Piotrowi Dmochowskiemu, który był ważną postacią Kościoła w Płocku. Ks. Dmochowski odmówił jednak, mówiąc do „siostrzyczki”, że już niczego nie potrzebuje. 

Płocki teolog komentował, że gdyby to nie była wojna, powiedziałby pewnie „Ty kozłówo” – tak katolicy określali wyznawców Marii Franciszki Kozłowskiej, założycielki mariawityzmu.      

- Gdy witaliśmy się u mnie w domu z o. Wawrzyńcem Rostworowskim mówił - „Witam papistę”, a ja odpowiadałem - „Witam kozłowitę”. Umieliśmy sobie z tego zażartować - zaznaczył ks. Henryk Seweryniak. 

- „Księże, my się kończymy” – mówił do mnie ojciec Wawrzyniec – „Podajemy 25 tysięcy, a nas jest 11 tysięcy. Ale wierzę, że to, czego Mateczka chciała, przetrwa. Może nie u nas, ale przetrwa” - tu Rostworowski był niewzruszony. Komu jak komu, ale Mateczce Kozłowskiej i swojej matce pozostał wierny – zaakcentował kaznodzieja. 

Eucharystia w kościele Janowym w Płocku odbyła się 23 stycznia br. w ramach Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan. Jest stałym punktem tego tygodnia, ma wieloletnią tradycję.