Pielgrzymi skępscy w Żurawinku modlili się za śp. ks. Ireneusza Mroczkowskiego

W drugim dniu pielgrzymowania z Płocka do Skępego 7 września br. w Żurawinku tradycyjnie modlono się za pielgrzymów, którzy zmarli. Społeczność Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku szczególnie prosiła Boga o łaskę życia wiecznego dla ks. prof. Ireneusza Mroczkowskiego, który wielokrotnie wędrował do Skępego. Ksiądz profesor odszedł do domu Ojca nagle, w poniedziałek 17 sierpnia 2020 r.

Zurawinek.jpg

Mszy św. w Żurawinku (na terenie parafii Mochowo) przewodniczył ks. Andrzej Pieńdyk, prorektor WSD. Wspólnotę seminaryjną reprezentował także ks. prefekt Radosław Zawadzki oraz sześciu alumnów. Homilię w czasie Mszy św. wygłosił ks. prof. Henryk Seweryniak.

Profesor płockiego Seminarium przytoczył historię swojej śp. babci Józefy, mieszkanki pogranicza Mazowsza i Kujaw, która podczas wojny została wyrzucona z mężem i dziewięciorgiem dzieci z gospodarstwa. Wojna była dla niej drogą „niekończącej się tułaczki, biedy i strachu”. Jednak wszędzie, gdzie się znalazła, miała ze sobą wizerunek Matki Bożej Skępskiej. Każdego wieczora błagała „Matuchnę Skępską” o ocalenie dzieci. Jej prośby zostały wysłuchane.

Ks. Henryk Seweryniak zaznaczył, że pielgrzymi skępscy na trasie swojego pielgrzymowania właśnie w Żurawinku modlą się za siostry i braci pątników, którzy szli przez lata tą trasą, a dzisiaj nie ma już ich pośród żyjących. Jednym z takich pątników był ks. Ireneusz Mroczkowski - naukowiec, rektor Seminarium, wybitny kaznodzieja. Pątnicy z Płocka przez wiele lat razem z nim śpiewali pieśń „Cudowna Skępska”. Przypadające na ten dzień słowo Boże: fragment z Księgi Koheleta i Ewangelia o Uczniach z Emaus były jednymi z jego ulubionych fragmentów Biblii.

Kaznodzieja podkreślił, że ks. Ireneusz umiał jak mało kto nawiązywać kontakt, rozmawiać, zwyczajnie i porywająco: z biskupem i z ateistą, z pielęgniarką i z chorym na raka, z profesorami w radzie społecznej, z siostrą pasjonistką i z panią z kuchni, z mariawitą i z dzieckiem. Był księdzem, który nigdy nie męczył się rozmową i który szanował człowieka, z którym rozmawiał. Sam gdzieś napisał: „Jeśli lubię ludzi, jestem ciekaw życia we wszystkich jego przejawach i odcieniach, to inny nie tylko nie staje się obcym, ale zaciekawia i zachęca do dialogu”.

„Bardzo lubiłem słuchać jego kazania. Miał niezwykłą zdolność wydobywania Pana Boga, sacrum, Ewangelii z codziennego życia. Twardy facet po wojsku, mazowiecki szlachciura potrafił nadawać temu poetycki kształt. Na swoim obrazku prymicyjnym wypisał cytat nie z Pisma Świętego, ale z «Przesłania Pana Cogito» Herberta: «kiedy światło na górach daje znak – wstań i idź. Bądź wierny Idź», jednego z najbardziej rewolucyjnych wierszy. To czysta Ewangelia!” – głosił ks. Seweryniak.

Ks. profesora Ireneusza Mroczkowskiego „przeorało cierpienie” – 14 lat temu zaczął poważnie chorować, ale umiał z tym doświadczeniem pracować: każdego 22. był w kaplicy Miłosierdzia, prowadził rekolekcje dla chorych na raka, namaszczał chorych i był świadkiem widzialnych skutków tego namaszczania na odpustach czy rekolekcjach. Towarzyszył umierającym, cierpiącym, ubogim.

Teolog płocki przypomniał też wspólne wyjazdy 19 października, w rocznicę męczeńskiej śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki na tamę we Włocławku. To był pomysł ks. Mroczkowskiego - „prosty, wyrazisty znak wiary, prosty wyraz solidarności z «Solidarnością», z cierpiącymi i prześladowanymi”. Takimi prostymi znakami wypełniał płocką przestrzeń wiary. A słuchając go, można było bez trudu powtórzyć za uczniami z Emaus: „serce pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał”.