Homilia na rozpoczęcie XXXII Pieszej Pielgrzymki Diecezjalnej na Jasną Górę - Płocka Katedra - 6.08.2013

1. A zatem, „Kochany Bracie, Kochana Siostro” - wyruszamy! Wyruszamy po raz trzydziesty drugi z Tumskiego Wzgórza, od św. Zygmunta i Błogosławionych Biskupów Męczenników Płockich, od grobów Hermana i Krzywoustego! Wyruszamy w Roku Wiary pod hasłem: „KTO WIERZY, NIGDY NIE JEST SAM”! Wyruszamy na Jasną Górę Zwycięstwa!

2. Kilka miesięcy temu ktoś przekazał mi takie oto wspomnienie z Pielgrzymki Płockiej na Jasną Górę: „To było już dawno, dawno temu... Młodzi księża, którzy wtedy przewodzili naszej Pielgrzymce, są już dzisiaj dziekanami, kanonikami, proboszczami. Znalazłem się na tamtym pielgrzymim szlaku namówiony przez swoją dziewczynę. Nie miałem specjalnej intencji, chciałem po prostu jej towarzyszyć. Nie ukrywam, szedłem zły... Bąble na stopach już wieczorem pierwszego dnia, długie konferencje, no i deszcz... Przez kilka dni na tamtej pielgrzymce padał, a właściwie lał deszcz... Później zaczęło się przejaśniać, również w mojej duszy... Na koniec, chyba na jakimś szkolnym boisku był wieczór patriotyczny... Jakiś zespół śpiewał, a inni z nim: Ojczyzno ma.... Ta grupa ładnych dziewczyn w pałatkach i chłopaków w harcerskich swetrach (było chyba dość zimno) robiła wrażenie... Przypominała mi młodych ludzi, których teraz widzi się często na pożółkłych fotografiach z powstania warszawskiego... Nie tylko śpiewali, ale recytowali z pamięci fragmenty kazań Księdza Jerzego, wiersze Herberta, Miłosza. Jakiś ksiądz powiedział trzy-, czterominutowe zamyślenie... Na ciemnym niebie zaczęły błyskać pierwsze gwiazdy... A oni śpiewali (przepisałem to sobie):

<Wiatr roztańczył już na niebie gwiazdy,
drzew szelestem uśpił marzenia,
a w oczach mych obraz
jednej nocy lśni:

Piękna Pani dziecię przytula,
miłość czysta w sercu jej,
dłonią swą pokój śle,
ludziom zbawienie dziś niesie.

Mamo dziękuję, że zechciałaś Bogu otworzyć serce swoje,
by dzieciom swym światło dać.
Pragnę iść z Tobą, żyć na nowo [...] >.

Poczułem wtedy, że te kilometry w nogach, ten deszcz, to nic... Jutro, pojutrze będę u Matki... Upadnę na kolana, poproszę, przeproszę... Jakiś czas później znalazłem się za granicą. Nie wszystko było dobrze, nie wszystko słodko... Tamta dziewczyna z pielgrzymki dojechała do mnie. Jest teraz moją żoną. Mamy troje dzieciaków. Niedługo wracamy... Już nigdy nie poszedłem na pielgrzymkę. Może pójdę teraz, gdy wrócę, choć nie wiem, czy dam radę. Tamten wieczór pozostał jednak w moim sercu jak jakieś światełko. Czasem myślę sobie, że szlak życia składa się z takich gwiazd, świateł, które prowadzą, wyznaczają kierunek...”

3. Ten młody człowiek - Kochani Pielgrzymi - dotknął nie tylko sedna tego, czym jest nasza sierpniowa pielgrzymka, ale także tego, co oznacza dzisiejsze Święto – Święto Przemienia Pańskiego, w które od lat wyruszamy na Jasną Górę... Tak jak my dzisiaj, jutro i przez kilka najbliższych dni, tak samo Jezus z Apostołami pielgrzymował z Galilei do Jerozolimy. Gdy znaleźli się u podnóża Góry Tabor, wziął ze sobą Piotra, Jana i Jakuba, i wszedł na jej szczyt... To długa wspinaczka. Nic więc dziwnego, że znużeni Apostołowie zapadli w sen. Zbudzili się jednak, bowiem ogarnęło ich nieziemskie światło - światło, w które spowity był Jezus. Objawił się On im w tym świetle jako Ten, który wypełnił Prawo (stąd u Jego boku Mojżesz) i przepowiednie prorockie (stąd Eliasz). Jak relacjonuje św. Łukasz, był to moment, w którym Jezus modlił się. I gdy tak „się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a odzienie stało się lśniąco białe”.
Zjednoczony na modlitwie z Ojcem objawił się zatem, jak wyznajemy w Credo, jako „Światło ze Światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego”. Zdumiony Piotr woła: „Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. A św. Łukasz dodaje: „Nie wiedział bowiem, co mówi”. Dlaczego trzeci Ewangelista dodaje tę cierpką uwagę? Bo wie (pisze przecież Ewangelię już po Zmartwychwstaniu), że to sam Jezus Chrystus od chwili Wcielenia jest niejako „świętym namiotem”, w którym zamieszkuje Boża Światłość... To dlatego także wiara w Jezusa jest często nazywana światłem rozświetlającym ludzkie drogi! I dlatego Papież Franciszek zatytułował swoją pierwszą encyklikę „Lumen fidei” „Światło wiary!”!
„Nie ma żadnego ludzkiego doświadczenia – pisze w niej Ojciec Święty - żadnej drogi człowieka do Boga, której to światło nie mogłoby przyjąć, oświecić i oczyścić. Im bardziej chrześcijanin zagłębia się w krąg otwarty przez Chrystusowe światło, tym bardziej staje się zdolny zrozumieć i towarzyszyć każdemu człowiekowi w drodze do Boga” (35).
Tak właśnie jest i właśnie dlatego, kto wierzy, nigdy nie jest sam! Czy to nie jest prawda? Czy to się nie sprawdza w naszym życiu? Tak, to się sprawdziło, jak w opowieści tamtego pielgrzyma z lat osiemdziesiątych, i to się sprawdza, jak widać było na twarzach milionów młodych pielgrzymów na Copacabanie w Rio!

4. Później Apostołowie słyszą głos z nieba: „To jest mój Syn wybrany, Jego słuchajcie”, a św. Łukasz doda zastanawiającą uwagę: „W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam”.
Dlaczego nie było już przy Nim Mojżesza i Eliasza? Bo epoka panowania Prawa – Tory, symbolizowana przez Mojżesza, i epoka przepowiedni prorockich, symbolizowana przez Eliasza, już się skończyła! Nastąpił czas ostateczny; czas, w którym człowiek, jeśli tylko zechce, może usłyszeć Dobrą Nowinę Syna, Dobrą Nowinę Miłości!
Czy nie wyruszamy na nasz pielgrzymi szlak – Kochani Pątnicy - aby to właśnie czynić? Aby czynić to, na co niekiedy w codziennym zabieganiu brakuje sił, czasu, co blokuje nasz grzech - wsłuchiwać się w Dobrą Nowinę Syna, Dobrą Nowinę Miłości! Aby – słuchając, pokutując, modląc się - lepiej, głębiej stawać się uczniami w szkole Ewangelii! I czy nie to samo powiedziała Maryja w Kanie Galilejskiej do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie" (J 2, 5)?
Jak zestrojone zatem było jej serce z sercem Ojca, wzywającego: „To jest mój Syn wybrany, Jego słuchajcie”. Czy nie dlatego idziemy na Jasną Górę, aby na jej wzór zestrajać nasze serce z sercem Boga? I czy nie po to przemierzają naszą Ojczyznę dziesiątki innych pielgrzymek, tworząc ten przedziwny, polski krwiobieg miłości? Po to, aby dokonywało się Boże przemienienie naszych serc, Boże przemienienie naszych rodzin. Aby prosić Pana, by wodę Ojczyzny, znowu przez tak wielu mąconą, zatruwaną – Panna Wierna z Jasnej Góry pomagała przemieniać w czyste i przejrzyste wino wierności.

Ruszaj zatem, Kochany Bracie, Kochana Siostro,
Ruszaj i bądź w tej drodze świadkiem Chrystusowego Światła!
Bądź świadkiem, jak pisał poeta, „Madonny Dobrej Przemiany”!
Dobrej Przemiany Serc!
Amen.