Przesyłka z Betlejem

Był rok 2008. Miałam jechać na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Koleżanka, która starała się wówczas o potomstwo, poprosiła, żebym przywiozła jej pył z Groty Mlecznej w Betlejem. Usłyszała, że pył i towarzysząca mu modlitwa do Dziewicy Karmiącej czyni cuda. Zapamiętałam tę prośbę, przywiozłam do Polski pył w niewielkiej, przezroczystej torebce i modlitwę. Potem zapomniałam o tym na kilkanaście lat.

Syn wspomnianej koleżanki jest obecnie nastolatkiem. To zdolny i utalentowany chłopiec. Jego rodzice mają dużo powodów do dumy. Koleżanka dobrze pamięta, że przed laty przywiozłam jej modlitwę rozpoczynającą się od słów: „Kochana Matko Dzieciątka Jezus i moja Matko, wysłuchaj mojej pokornej modlitwy. Twoje matczyne serce zna wszystkie moje pragnienia i wszystkie moje potrzeby”.

W 2008 roku modliłam się w Grocie Mlecznej, żeby bliska mi osoba, kobieta, urodziła upragnione dziecko. Przywiozłam jej więc ten pył, podarowałam, a potem zupełnie zapomniałam o tamtej prośbie. Minęło wiele lat. Pewne małżeństwo przez kilka lat starało się o poczęcie dziecka. W myśl zasady, że potrzeba jest matką wynalazków, przypomniałam sobie o pyle z Betlejem. Jak go jednak zdobyć?

W miejscu pracy, jak na życzenie, pojawił się znajomy ksiądz, który właśnie wybierał się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Było chyba lato albo wczesna jesień 2022 roku, o ile dobrze pamiętam. Zapytałam, czy może mi przywieść pył i modlitwę z Groty Mlecznej w Betlejem? Ksiądz chętnie się zgodził, jednak potem przez kilka miesięcy nie dawał znaku życia. Pomyślałam, że pewnie zapomniał o mojej prośbie.

Byłam mile zaskoczona, gdy pewnego dnia kapłan ten nagle zadzwonił z informacją, że pył z Groty Mlecznej owszem ma, ale z powodu poważnych kłopotów zdrowotnych nie mógł mi go dostarczyć. Kilka dni później niepozorną torebkę przyniósł mi życzliwy pośrednik. W grudniu 2022 roku odważyłam się dać kobiecie, która marzyła o dziecku, torebkę z pyłem i obrazkiem Dziewicy Karmiącej. I postanowiłam dać czasowi czas.

„Tobie został dany święty przywilej bycia Matką Zbawiciela. Wstawiaj się za u Niego, moja kochana Mateńko (…)”. Nie wiem, czy adresatka moich starań, zgodnie z zaleceniem na obrazku, rozpuściła pył w mleku lub soku, wypiła, a potem odmówiła modlitwę. Nigdy jej o to nie zapytałam. Jednak niecały rok potem na świat przyszedł zdrowy chłopczyk, dziesięć w skali Apgar. W rodzinie malucha zapanowała radość.

Obie historie kilka tygodni temu komuś opowiedziałam. Słuchaczce zaraz przypomniała się kobieta, która marzy o drugim dziecku. No dobrze, ale jak w czasie wojny w Strefie Gazy dotrzeć do palestyńskiego Betlejem? I nagle myśl jak strzała: przecież żyje i pracuje tam znajomy salezjanin. Udało mi się nawiązać z nim kontakt za pośrednictwem aplikacji WhatsUpp. Najpierw nie było wiadomo, czy w ogóle będzie mógł wejść do Groty Mlecznej, ale ostatecznie okazało się, że tak.

Przesyłka do Płocka została nadana w listopadzie. Dotarła po miesiącu, gdy już straciłam wiarę, że w ogóle do mnie „doleci”. Teraz torebka z modlitwą czeka na stosowną okazję, aby dostarczyć ją kobiecie, która jeszcze nie wie, że ją dostanie. W tego typu sytuacjach niezbędny jest takt i wyczucie.

Nie wie, czy i jaki odniesie skutek. Jednak jakoś wierzę w to, że wszystko zakończy się dobrze. Nie wiem, czy pył z modlitwą to przesąd, ludowa religijność, a może nawet magiczne traktowanie wiary. Widzę jednak w tym moim zaangażowaniu i w tej modlitwie jakiś sens: „Proszę Cię o to, Pani Karmiąca, w imieniu Twojego Boskiego Syna, mojego Zbawiciela i Odkupiciela. Amen”.

Fot (2). Elżbieta Grzybowska