Homilia wygłoszona w Dulsku podczas Eucharystii połączonej z wprowadzeniem relikwii bł. Jana Pawła II i poświęceniem tablicy ku czci miejscowych bohaterów Powstania Styczniowego -20.01.2013

„Podnieś rękę, Boże Dziecię,
Błogosław Ojczyznę miłą!
W dobrych radach, w dobrym bycie
Wspieraj jej siłę swą siłą.
Dom nasz i majętność całą,
I wszystkie wioski z miastami.
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami...”

1. W Polsce w te zimowe, śnieżne dni, aż do Święta Ofiarowania Pańskiego - do Matki Bożej Gromnicznej, wciąż jeszcze śpiewamy kolędy, przede wszystkim zaś tę, od której rozpocząłem swoją homilię – „Bóg się rodzi”, napisaną przez Franciszka Karpińskiego w latach tragedii rozbiorów; w latach, kiedy stawała się ona właściwie modlitewnym hymnem udręczonego Narodu. W ten sposób trwamy jeszcze w blaskach Bożego Narodzenia – blaskach jego ciepła, w blaskach „polskiego Betlejem”. Liturgia dzisiejszej niedzieli jednak wzywa nas już do wędrowania za Jezusem drogami Jego publicznej działalności. Jesteśmy zaproszeni wraz z Nim, z Maryją i Apostołami na wesele czy - jak się dawniej pięknie mówiło – na gody w Kanie Galilejskiej. Podczas tych godów Jezus Chrystus okazuje, że jest Emanuelem – „Bogiem z nami”, który otwiera nowy, najważniejszy rozdział dziejów świata. Rozdział ten prorocy, tak jak czytany dzisiaj Izajasz, zapowiadali w obrazie wina spływającego z wzgórz Izraela i w obrazie Boga poślubiającego swój lud. Zarazem Ewangelista Jan z mocą podkreśla, że gody w Kanie były początkiem narodzin wiary uczniów. „Taki to początek znaków - usłyszeliśmy na koniec dzisiejszej Ewangelii - uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie”.
2. Obchodzimy w Kościele Rok Wiary. Dobrze się zatem stanie, jeśli przy tej sposobności uświadomimy sobie, że Jezus nie czynił cudów tylko po to, aby – jak w Kanie Galilejskiej - uratować nowożeńców i ich rodziny przed wstydem wobec zaproszonych gości. Nie czynił ich także dla sensacji. Czynił je i czyni, aby wzbudzić, niejako przebudzić wiarę. Tak, czyni, bo dzieją się one również dzisiaj: na różnych zgromadzeniach chrześcijańskich, podczas których ludzie są uzdrawiani, egzorcyści wyrzucają złe duchy, a wiele osób nawraca się. Przy wielu z tych znaków obecna jest Maryja: w Lourdes, w Fatimie, w Syrakuzach czy niedawno w Kibeho w Rwandzie. Wszędzie tam chodzi o przezwyciężenie niewiary: laickiej Francji - jak w Lourdes; masońskiej Portugalii i zagrożonej bolszewizmem Rosji - jak w Fatimie; komunizujących Włoch - jak w Syrakuzach; czy podzielonej bratobójczym konfliktem Ruandy - jak w Kibeho. We wszystkich tych miejscach powtarza się scena z dzisiejszej Ewangelii. Maryja, zazwyczaj przedstawiana przez Ewangelistów jako rozmodlona, milcząca i wsłuchana w słowa swojego Syna w Kanie Galilejskiej mówi: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” i te Jej słowa Kościół zawsze będzie rozumiał jako swoisty testament dla siebie – testament Matki!
 
3. „Zróbcie wszystko, cokolwiek Syn wam powie” – brzmiało w uszach wszystkich, którzy w dniach bohaterskich zrywów narodu, konfederacji czy powstań, z ryngrafami jasnogórskimi i ostrobramskimi na piersiach, szli „walczyć za najświętszą sprawę”. „Zróbcie wszystko, cokolwiek Syn wam powie” – brzmiało w uszach tych, którzy 150 lat temu stawali do powstania styczniowego, aby bronić Ojczyzny i wiary katolickiej przed rusyfikacją. Nie zapominajmy, że wzięli w nim udział między innymi nasi wielcy święci: św. brat Albert Chmielowski – inwalida z tego powstania (po jednej bitew amputowano mu nogę), malarz i najuboższy z ubogich; św. Rafał Kalinowski – inżynier, kapitan, podczas powstania członek Rządu Narodowego, minister wojny rejonu Wilna, katorżnik, a na potem świątobliwy karmelita i wytrwały spowiednik; św. Zygmunt Szczęsny Feliński, matematyk, profesor, arcybiskup warszawski, po powstaniu styczniowym zesłany na 20 lat do Rosji, już nigdy nie powrócił do swojej archidiecezji.
4. „Zróbcie wszystko, cokolwiek Syn wam powie” – brzmiało z pewnością w uszach tych, których nazwiska upamiętniacie dzisiaj w marmurze w Dulsku: ks. Macieja Smoleńskiego i ziemianina Aleksandra Wysockiego... Słyszeliśmy już ich życiorysy... Ks. Maciej Zagłoba Smoleński – imiennik Waszego obecnego Duszpasterza ks. Macieja Jastrzębskiego, jak on absolwent Seminarium Duchownego w Płocku, a potem także Akademii Duchownej w Warszawie. Już po roku pracy wikariuszowskiej w parafii lipnowskiej otrzymał nominację na profesora seminarium, ale na skutek prośby parafian lipnowskich zapragnął powrócić do swoich... Carat nie zgodził się jednak na powrót znanego z patriotycznych kazań księdza. Jako proboszcz w Dulsku włącza się aktywnie w powstanie styczniowe. Za karę spotyka go zsyłka do Rosji, a po kolejnym powrocie do Lipna, aresztowanie i osadzenie w klasztorze w Oborach. A potem jest – jak w jakimś sensacyjnym filmie - ucieczka do Czech, do Galicji, kapelania u sióstr szarytek, praca wikariuszowska dojrzałego już kapłana, dla którego liczy się tylko jedna zasługa – zasługa u Boga, wreszcie probostwo w Domosławicach w diecezji tarnowskiej aż do śmierci wypełnione pracą organiczną, wznoszeniem szkoły, pisaniem i tłumaczeniem książek, wychowywaniem...
Aleksander Wysocki, właściciel Dulska... Powstaniec roku 1846 i 1848, ranny w bitwie pod Łabiszynem, więziony przez Prusaków w słynnym berlińskim Moabicie, potem przez Moskali w Cytadeli Warszawskiej. Współorganizator oddziału powstańczego, który wyszedł ze Zbójna i Dulska w końcu stycznia 1863 r. Gdy umiera, zaborcy nie pozwolą przewieźć jego ciała do Dulska z zemsty za to, że dostarczał broń powstańcom.
 
5. Ileż takich życiorysów! Ileż ofiar, budzących sumienie narodu! Ileż wierności matczynemu testamentowi: „Zróbcie wszystko, cokolwiek Syn wam powie”. Ileż prośby: „Podnieś rękę, Boże dziecię,/ Błogosław Ojczyznę miłą”...
Miejcie, proszę – Umiłowani - przed oczyma tę wielką rzeczywistość wiary i jej więzi z najszlachetniejszymi dziejami naszego narodu, którą odtąd poświadcza w Waszym kościele obecność tablicy ks. Macieja Smoleńskiego i  Aleksandra Wysockiego oraz relikwii Błogosławionego Jana Pawła Wielkiego.
Obecność tych relikwii zobowiązuje! Ta obecność przyzywa! Nigdy nie zapominajmy, że Błogosławiony Jan Paweł Wielki, 264 następca św. Piotra, był pierwszym od 455 lat Papieżem nie-Włochem. I to skąd? „Da un paese lontano”, „z dalekiego kraju”, jak sam powiedział w pierwszym zaimprowizowanym przemówieniu... Z dalekiego, bo zza żelaznej – komunistycznej i sowieckiej – kurtyny! Skruszenie, rozerwanie tej kurtyny było wielkim wyzwaniem, przed którym stanął ten Papież i stanęło nasze pokolenie! Dzięki niemu mogliśmy tego dokonać bez hekatomby krwi, którą okupiliśmy rozbiory i niemal dwa wieki niewoli!
 
6. Tak, powtarzam, ta obecność zobowiązuje! Ta obecność przyzywa! 180 lat temu, także w dobie zaborów, Zygmunt Krasiński proroczo przestrzegał: „Przyjdą takie czasy, że będzie się popierać zepsucie obyczajów. Ze świętej religii uczyni się straszaka, aby obrzydzić ją wszystkim szlachetnym sercom”.
Te czasy – Bracia i Siostry - już są! Bo jak inaczej nazwać czasy, w których Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej nie stać na proklamowanie 2013 roku Rokiem Powstania Styczniowego? W których z jednej strony ogranicza się liczbę lekcji historii w szkole, a z drugiej coraz więcej jest filmów i programów, ośmieszających heroiczne wysiłki Polaków i Polek broniących podstawowych wartości czy na przykład ratujących Żydów. W których wiele oczywistych zaniedbań w życiu państwowym usiłuje się zbyć drwiną i szyderstwem, skierowanymi przeciwko ludziom dążącym do odsłonięcia pełnej prawdy o czasach stalinowskich, o współpracownikach SB, o Smoleńsku. W których poseł na Sejm Rzeczpospolitej Polskiej nazywa „zwykłym bohomazem" bliski tak wielu Polakom Wizerunek Jasnogórskiej Pani, tę, „w którą wierzy nawet taki – jak pisał poeta - który w nic nie wierzy”!
 
7. Podobnie jest w Unii Europejskiej, z którą wielu, także chrześcijan, wiązało tyle nadziei. Co z tego, że ulicami Paryża przeszło w minioną niedzielę ponad 800 tysięcy osób, protestując przeciwko projektowi prawa, umożliwiającemu małżeństwa homoseksualistom i adopcję dzieci przez pary homoseksualne? Co z tego, że była to największa od dziesięcioleci demonstracja w rzekomo laickiej Francji? Co z tego, że wzięli w niej udział nie tylko katolicy, lecz także żydzi, muzułmanie i ateiści? Co z tego wszystkiego, skoro rządzący Francją socjaliści już ogłosili, że w imię neutralności i dania równych praw wszystkim nie wycofają się ze swojego projektu! To nie znaczy, że ta wielka manifestacja nie była potrzebna – Francja wreszcie jakby obudziła się z letargu i pokazała swoje katolickie oblicze. Bo przecież cała kultura Europy ma korzenie chrześcijańskie. Jeśli utracimy te korzenie, znajdziemy się nie w środowisku neutralnym - lecz w otchłani!
 
8. Dziękuję Wam – Umiłowani - że idziecie wypróbowaną drogą, której kierunek nadają słowa z powstańczych sztandarów: „Bóg, Honor, Ojczyzna”! Dziękuję, Drogi Księże Macieju, Szanowni Panowie Posłowie, Panie i Panowie z Bractwa Kurkowego za tę wspaniałą inaugurację Obchodów 150. rocznicy Powstania Styczniowego nie tylko tu, w Dulsku, w Ziemi Dobrzyńskiej, ale także w całym Kościele Płockim.
 
„Podnieś rękę, Boże Dziecię,
Błogosław Ojczyznę miłą!
W dobrych radach, w dobrym bycie
Wspieraj jej siłę swą siłą.
Dom nasz i majętność całą,
I wszystkie wioski z miastami.
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami...”
Amen.