Homilia - 11 XI 2014 Msza za Ojczyznę w Bazylice Katedralnej w Płocku

„Święta miłości kochanej ojczyzny, 

Czują cię tylko umysły poczciwe! 

Dla ciebie zjadłe smakują trucizny,

Dla ciebie więzy, pęta niezelżywe. 

Kształcisz kalectwo przez chwalebne blizny, 

Gnieździsz w umyśle rozkoszy prawdziwe, 

Byle cię można wspomóc, byle wspierać, 

Nie żal żyć w nędzy, nie żal i umierać”.

Czcigodni Księża, 

Wielce Szanowni Przedstawiciele Władz Państwowych – Posłowie i Senatorowie Rzeczpospolitej, a także reprezentanci Władz Samorządowych - Wielce Szanowny Panie Prezydencie wraz z Rajcami Miejskimi, 

Szanowni Członkowie Organizacji Kombatanckich, Stowarzyszeń, Bractw, Wspólnot oraz Pocztów Sztandarowych instytucji Płocka i Powiatu,

Drogie Siostry Zakonne, Alumni, Studenci, Uczniowie, Druhny i Druhowie, Słuchacze Katolickiego Radia Diecezji Płockiej, 

Umiłowani Siostry i Bracia, 

1. Tu, po mojej prawej ręce, przy wejściu do prezbiterium naszej czcigodnej bazyliki katedralnej, od blisko 150 lat widnieje epitafium poświęcone Ignacemu Krasickiemu. Dlaczego akurat w płockiej katedrze? Ano dlatego, że ród tego wielkiego poety, który i najeźdźcom, i możnowładcom, i ludziom Kościoła nie szczędził gorzkich słów prawdy, wywodzi się stąd, z podpłockiego Siecienia. I to właśnie biskup Ignacy Krasicki jest autorem zacytowanych przed chwilą strof „Hymnu do miłości Ojczyzny”, napisanego przezeń po bolesnych doświadczeniach konfederacji barskiej i pierwszego rozbioru Polski. Opowiadają, że inspiracją do stworzenia tej pieśni było pewne wydarzenie... Powóz, którym jechał biskup Krasicki, potrącił starego żołnierza... Biskupowi udało się jednak jeszcze nawiązać więź ze starym wiarusem, który – jak chce tradycja - umierając mówił tylko o jednym: właśnie o „świętej miłości kochanej Ojczyzny”, o swoich chwalebnych bliznach z walk konfederacji barskiej, o tym, że nigdy nie żal mu było trudzić się dla Polski... Nic więc dziwnego, że poeta ofiarował potem te strofy kadetom Szkoły Rycerskiej w Warszawie, i że przez lata zaborów pieśń była niemal naszym hymnem narodowym. 

2. Święta miłości kochanej Ojczyzny... – oto najprostsza, a zarazem najbardziej wymagająca definicja patriotyzmu. Tak właśnie, jako „świętą miłość”, a zatem wyniesioną do rangi najwyższych wartości, rozumieli go ci, którym dzisiaj 11 listopada, w 96. rocznicę odzyskania niepodległości po 123 latach niewoli, wyrażamy w tej katedrze naszą wdzięczność: Marszałek Józef Piłsudski, minister Roman Dmowski, generał broni Józef Haller, premier Ignacy Paderewski, bł. arcybiskup Antoni Julian Nowowiejski i ów stary, nieznany wiarus – niejako każdy żołnierz Rzeczpospolitej - któremu za godzinę pokłonimy się przed płockim Grobem Nieznanego Żołnierza. 

Święta miłości kochanej Ojczyzny... - właśnie to poczucie patriotyzmu sprawiło, że w 1918 roku ze wstydem opuszczali ziemie Rzeczpospolitej zaborcy. To na tej „świętej miłości” koniec końców łamali sobie zęby Niemcy i Sowieci, a potem komunistyczni namiestnicy Moskwy. Z wzruszeniem dane mi było podziwiać w miniony piątek, w naszej „Małachowiance”, podczas uroczystości zakończenia prac renowacyjnych średniowiecznej kolegiaty św. Michała, odsłoniętą i wspaniale odnowioną polichromię pędzla malarza tej katedry - Władysława Drapiewskiego; polichromię przedstawiającą orszak świętych Mazowsza, Polski, Słowiańszczyzny. W latach 60. władze komunistyczne nakazały jej zniszczenie – nowoczesna młodzież „Małachowianki” nie mogła przecież uczyć się, przeżywać akademii szkolnych pośród postaci świętych - osób tak nieprzystających do nowego świata, który w Płocku wtedy wznoszono. Jednak, dzięki odważnym pedagogom i konserwatorom, polichromia, pokryta grubą warstwą tynku, przetrwała i dzisiaj wręcz olśniewa swoim blaskiem. Chwała Ojczyźnie, chwała miastu, chwała szkole, która troszczy się o tak niewymierne rzeczy, jak świętość, jak tradycja i piękno! I jak krótkowzroczni byli, są ci, co to wmawiali nam, wmawiają, że „Ojczyzna” oznacza zacofanie i nienormalność; że obrona Jasnej Góry i „cud nad Wisłą”, to mity, które mają tylko leczyć nasze kompleksy. 

3. Święta miłości kochanej Ojczyzny... - chyba nikt nie wątpi już dzisiaj, jak bardzo nie sprawdziła się i nie sprawdza ta uprawiana w niektórych środowiskach „pedagogika wstydu”... „Pedagogika wstydu”, której celem było i jest: ośmieszanie tak rzekomo polskiego „wymachiwania szabelką”, deprecjonowanie powstań narodowych, kpienie z polskiej religijności, wmawianie nam antysemityzmu i ksenofobii. 

Przeczą temu wszystkiemu tłumy, które wciąż nawiedzają Muzeum Powstania Warszawskiego. Przeczą setki osób starszych i młodych, włączających się we wspólne śpiewy patriotyczne (jak choćby w miniona niedzielę u nas, na staromiejskim rynku), w rekonstrukcje walk na ulicach Płocka w rocznicę najazdu bolszewickiego czy Powstania Styczniowego i na ulicach stolicy w kolejne obchody rocznicy Powstania Warszawskiego. Przeczą: harcerze, kibice, harleyowcy, młodzi gimnazjaliści, którzy jeżdżą na Kresy, by porządkować groby powstańców listopadowych czy styczniowych. Przeczą ci, dla których bohaterami stają się powstańcy warszawscy, żołnierze wyklęci - ludzie, którzy na pierwszym miejscu postawili słowa wypisane na zakrwawionych sztandarach: „Bóg, honor, Ojczyzna”, odwagę w jej obronie i uczciwość w jej służbie. Bo historia ostatnich wieków, to nie tylko pasmo naszych porażek i słabości, ale także dzieje wspaniałych wzlotów polskiego ducha. Tylu naszych ojców – na wielu polach bitewnych - postawiło na walkę „za wolność naszą i waszą”. 

To Polak, Jan Karski, w Londynie i Waszyngtonie, powiedział światu o tragedii zagłady narodu żydowskiego. To rotmistrz Witold Pilecki dobrowolnie dał się zamknąć w Auschwitz, by tam tworzyć ruch oporu. To pułkownik Ryszard Kukliński pomógł pokonać sowiecki komunizm i prawdopodobnie zapobiegł wybuchowi wojny, w której środkowa Europa stałaby się pobojowiskiem nuklearnym. I to przede wszystkim św. Jan Paweł II, papież Polak, pokazał światu, „co może jeden człowiek i jak działa świętość”. 

4. Święta miłości kochanej Ojczyzny... – to nie tylko romantyzm, ten nasz patriotyzm tak dobitnie zdefiniowany w hymnie biskupa Krasickiego. Od lat należymy do najbardziej pracowitych narodów w Europie. O tym, jak solidnymi przedsiębiorcami, pracownikami są Polacy, najłatwiej przekonują się jednak mieszkańcy innych krajów - choćby Wielkiej Brytanii czy przysłowiowej wręcz Irlandii. Trudno się więc dziwić, że dla niemałej liczby młodych Polaków punktami odniesienia stają się przywódcy II Rzeczypospolitej – prawdziwi mężowie stanu, którzy potrafili w ciągu zaledwie dwóch dekad i to w znacznie mniej sprzyjających warunkach zbudować dobrze rokujące państwo. Tamtej wizji i kompetencji, tamtej uczciwości i idealizmu, tamtej dumy z polskości chcą od naszych elit Polacy. 

Chcą tamtego ducha bezinteresownej służby i skromności, który każe nam, uczniom Chrystusa, mówić po spełnieniu naszego obowiązku: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”. 

Chcą, chcemy szczególnie dzisiaj, w przededniu kolejnych, ważnych wyborów, - świętej miłości kochanej Ojczyzny.

Amen.