Homilia – katecheci – Ciechanów Fara 28 VIII 2014 r.

[czytania z czwartku 21 tygodnia zw. rok II]

         1. Witam serdecznie księży proboszczów, katechetów świeckich i duchownych zebranych na Mszy Świętej w ciechanowskiej Farze. Pozdrawiam was słowami św. Pawła z pierwszego czytania: „Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego i od Pana Jezusa Chrystusa”. Za Apostołem Narodów powtarzam też: „Bogu mojemu dziękuję wciąż za was, za łaskę daną wam w Chrystusie Jezusie”. U schyłku wakacji i u progu nowego roku szkolnego dziękuję przy ołtarzu Pańskim za udzieloną wam – Moi drodzy - łaskę powołania do kapłaństwa oraz posługi katechetycznej.

         Zgodnie z wieloletnią tradycją ostatnie dni sierpnia gromadzą katechetów na wspólnej modlitwie, słuchaniu słowa Bożego i zapoznawaniu się z nowymi wyzwaniami jakie stawia współczesna szkoła. Jako chrześcijanie musimy być czujni i adekwatnie reagować na szybko zmieniająca się rzeczywistość. Mając przed oczyma taką właśnie perspektywę, Jezus wzywa w Ewangelii uczniów do czujnego oczekiwania. Nie biernego, nie pasywnego, ale właśnie czujnego, dynamicznego oczekiwania. To czujne trwanie Chrystus obrazuje przypowieścią o gospodarzu domu i złodzieju.       

         „Czuwajcie”, „bądźcie gotowi” – to kluczowe słowa dzisiejszej perykopy ewangelijnej. Jezus zaleca taką postawę ponieważ, o ile pewne jest przyjście Pana, to niepewny jest czas, w którym to nastąpi. Postać „złodzieja” dodaje intrygującego posmaku opowieści, przywołując na myśl to, co nieprzewidywalne. Jako chrześcijanie wiemy, że nasz czas kiedyś się skończy, że trzeba będzie zdać sprawę ze swego „włodarstwa”. Pomimo tego często ulegamy iluzji, że nic się nie zmieni, wszystko będzie po staremu. Tymczasem czujność oznacza budzenie ze snu iluzji, stawianie czoła realnemu zagrożeniu.

         2. Dzisiejsze spotkanie katechetyczne w Ciechanowie, podobnie jak wczorajsze w Płocku i jutrzejsze w Pułtusku, poświęcone jest pobudzeniu naszej czujności na niebezpieczeństwo seksualnego wykorzystania dzieci i młodzieży. To zło bowiem, niczym „złodziej” wtargnęło również do domu, którym jest Kościół.

Przywołam w tym miejscu fragment dokumentu noszącego tytuł „Stanowisko Konferencji Episkopatu Polski w sprawie ochrony dzieci i młodzieży” z 9 października 2013 roku. Czytamy w nim:

„Problem pedofiliipojawia się w szkołach, klubach sportowych, placówkach edukacyjnych i wychowawczych, a także, co z bólem stwierdzamy – w środowiskach kościelnych. Przepraszamy za tych duchownych, którzy skrzywdzili dzieci. Robimy wszystko, co w naszej mocy, by w przyszłości takie sytuacje się nie powtórzyły. Skrzywdzonym dzieciom i młodzieży niesiemy i będziemy nieść nadal pomoc duszpasterską i terapeutyczną. Z całą mocą podkreślamy – nie ma żadnej tolerancji dla pedofilii. Takie stanowisko zajmuje cały Kościół w Polsce – tak duchowni, jak i świeccy katolicy. Społeczeństwo powinno przejść gruntowną edukację w zakresie ochrony dzieci i młodzieży”.

Powtórzmy ostatnie zdanie: „Społeczeństwo powinno przejść …”   

         3. Czcigodni Księża, drodzy Państwo! W Diecezji Płockiej tego rodzaju edukacja została zapoczątkowana w marcu bieżącego roku. Realizujemy ją poprzez cykl szkoleń profilaktycznych dla księży, wychowawców i profesorów seminaryjnych, kleryków, osób zakonnych oraz świeckich pracowników centralnych urzędów kościelnych. Teraz działania profilaktyczne rozciągamy na katechetów mających bezpośredni kontakt z dziećmi i młodzieżą. Są one obowiązkowe dla wszystkich. Składają się z części teoretycznej i warsztatowej. Ci, którzy ukończą szkolenie, otrzymają stosowne zaświadczenie.

         „Gdyby gospodarz wiedział, o której porze nocy złodziej ma przyjść, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby się włamać do swego domu”. W lutym 2012 roku odbyło się w Rzymie na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim międzynarodowe sympozjum zatytułowane „Ku uzdrowieniu i odnowie”. Jego celem było umożliwienie biskupom, przełożonym zakonnym i osobom świeckim zatrudnionym w urzędach kościelnych dokonania rachunku sumienia z braku należytej czujności wobec grzechu pedofilii, a nawet jego tolerowania. Próbowano znaleźć adekwatną odpowiedź na wyzwanie, jakim jest ochrona nieletnich przed nadużyciami seksualnymi ze strony ludzi Kościoła. W dyskusji jako pierwsza zabrała głos Mery Collins z Irlandii, która będąc trzynastoletnią dziewczynką  stała się ofiarą molestowania seksualnego przez księdza katolickiego. Pani Collins opowiadała o niezwykle bolesnych, trwających latami konsekwencjach wykorzystania seksualnego oraz braku reakcji miejscowego biskupa wobec sprawcy przestępstwa.

         4. Uczestnicy rzymskiego Sympozjum byli zgodni, że w przypadku tego rodzaju nadużyć uwaga wspólnoty kościelnej powinna być skierowana przede wszystkim na ofiary molestowania. Nie może być tak, że Kościół bardziej akcentuje prawa sprawcy przestępstwa, niż jego ofiary. Niestety, tak dotąd w wielu przypadkach bywało. Następnie troską trzeba objąć rodzinę skrzywdzonego dziecka, a niekiedy, już po latach, gdy założyło ono swój własny dom, także tę nową rodzinę. Zapomina się również o tym, że społeczność wierzących, pośród której doszło do tychże grzesznych czynów, także potrzebuje duchowej pomocy. Każdy przypadek pedofilii rodzi ogromny zamęt w sercach ludzi, w parafiach, w zgromadzeniach zakonnych, w szkole. Zdecydowana większość duchownych wiernych cnocie czystości czuje się zraniona przez czyny pedofilijne, któregoś z prezbiterów. Pamiętajmy, że pomocy terapeutycznej potrzebuje wreszcie sam sprawca czynu kwalifikowanego jako pedofilia. Należy mieć na względzie jego środowisko rodzinne, a więc rodziców i rodzeństwo, gdyż czują się oni współwinni za grzeszne postępowanie syna czy brata. Oto jak szeroko – Drodzy Moi - rozlewa się fala zła wywołana wykorzystaniem seksualnym małoletnich. Precyzyjnie ujął to papież senior Benedykt XVI mówiąc: „Siła rażenia pedofilii w Kościele polega na tym, że to zło spenetrowało wewnętrzny świat wiary”.   

         5. Dziś w kalendarzu liturgicznym przypada wspomnienie św. Augustyna, biskupa Hippony. Nasunęło mi to myśl, by sprawdzić jak Kościół pierwszych wieków reagował na pedofilię. I znalazłem wyraziste świadectwo Św. Bazylego Wielkiego. Podobnie jak Augustyn żył on w czwartym wieku. Otóż Bazyli powiada: „Duchowny bądź mnich, molestujący młodzieńców lub chłopców, który zostanie przyłapany na pocałunku albo w jakichkolwiek brzydkich okolicznościach, będzie publicznie wychłostany i utraci tonsurę; ogoli mu się szpetnie głowę, pomaże mu się twarz śliną. Spętany żelaznymi kajdanami, przez sześć miesięcy będzie nękany udręką więzienia, a trzy dni w każdym tygodniu wieczorem pozbawiony będzie chleba jęczmiennego. Potem przez następne sześć miesięcy, przebywając w wydzielonym pomieszczeniu pod nadzorem ojca duchownego, oddając się pracy fizycznej i modlitwie, ma być zawsze pod strażą dwóch braci żyjących według ducha, aby jego niegodziwa mowa lub rada nie mogła mieć znów przystępu do młodzieńców”.

         Kto wie, może należałoby wrócić dziś do metod stosowanych w czasach Augustyna i Bazylego??

         „Czuwajcie więc i bądźcie gotowi, bo w chwili, w której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”. Amen