Homilia - Maturzyści - Jasna Góra - 12.04.2013

Szanowne Panie Profesorki i Panowie Profesorowie Liceów i Techników Północnego (do Waszego grona zaliczam oczywiście także Panie i Panów uczących religii), Drodzy Księża Prefekci, Kochani Maturzyści Anno Domini Dwa Tysiące Trzynaście,

1. Eucharystia przeżywana tu w Bazylice Jasnogórskiej, tak blisko bijącego serca Matki Narodu, jest głównym punktem Waszego pielgrzymowania do Częstochowy. Mało kto przybywa tutaj z tak jasną, jednoznaczną intencją jak Wy. Jesteście tu - jak powiedziało mi kilka osób z Waszego grona - aby prosić Maryję o światło Ducha Świętego w zdaniu matury, a potem na Waszych dalszych, życiowych drogach. Błogosławiony Jan Paweł II mówił o tym na Jasnej Górze, jako o naszym dobrym, polskim przyzwyczajeniu: „Przyzwyczaili się Polacy wszystkie, niezliczone sprawy swojego życia, różne jego momenty ważne, rozstrzygające, chwile odpowiedzialne - jak wybór drogi życiowej czy powołania, jak matura, czyli egzamin dojrzałości, jak narodziny dziecka, jak tyle innych... wiązać z tym miejscem [...]. Przyzwyczaili się ze wszystkim przychodzić na Jasną Górę, aby mówić o wszystkim swojej Matce”.
 
2. Przyzwyczaili się Polacy... Dobrze, że także tegoroczni Maturzyści nie wyrzekli się tego dobrego, świętego przyzwyczajenia! Dobrze – Kochani - że w tym przyzwyczajeniu trwacie, że je zachowujecie! Włączacie się w ten sposób w zaciąg tych, którzy - w takich chwilach jak ta – powtarzali za Psalmistą:
 
„Pan moim światłem i zbawieniem moim,
kogo miałbym się lękać?
Pan obrońcą mego życia,
przed kim miałbym czuć trwogę?”
 
3. Już ten starożytny pieśniarz, bard Izraela wiedział, że jeśli ma Boga w sercu, to ma światło i wsparcie; jeśli Mu ufa, nie musi niczego się bać – żadnej próby, żadnego zmagania, a nawet żadnej ziemskiej porażki... To przekonanie od wieków należało do skarbca ludzkiej mądrości, o której przypomina nam dzisiaj także zaczerpnięte z księgi Dziejów Apostolskich słowo Boże. Gamaliel, o którym słyszeliśmy, to wielki rabin Izraela żyjący w latach 25–50. Znana jest jego świecka maksyma: „Znajdź sobie nauczyciela, a będziesz się trzymał z dala od spraw wątpliwych”. Oznacza ona tyle – dobra szkoła, dobry nauczyciel wskaże Ci to, czego będziesz mógł trzymać się przez całe życie. Czasem żartujecie ze swojej szkoły, ze swoich profesorów. Ale może tutaj – tak blisko naszej Matki Maryi – warto przeżyć chwilę prawdy i podziękować za swoje liceum, technikum? Za tych profesorów, profesorki, księży, którym naprawdę na Was zależało, którzy wymagali, a wymagając pokazywali, że im na Was zależy? Za nauczycieli, którzy pomogli trzymać się z dala od wątpliwych spraw i postaw?
 
4. Najważniejszą mądrość Gamaliela czerpiemy jednak z kart Pisma Świętego, z dzisiejszego pierwszego czytania. Kiedy Sanhedryn, niejako parlament ówczesnego Izraela, aresztował i przesłuchiwał apostołów, niektórzy przedstawiciele tego gremium domagali się ich śmierci. „Zostawcie ich – radzi w tej sytuacji Gamaliel. Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga, nie potraficie jej zniszczyć i może się nawet okazać, że walczyliście z Bogiem”.
Dojrzała, głęboka mądrość! Jak dużo jej w dzisiejszym słowie Bożym: Apostołowie – mówiąc dosadnie – „dostają baty”, ale cieszą się, że stali się godni cierpieć dla Imienia Jezusa! Okazuje się, że właśnie tak można odpowiadać na agresję, która otaczała ich i tak często otacza nas. Że można nadstawiać drugi policzek, kochać nieprzyjaciół, jak do tego wzywał nasz Mistrz.
W Ewangelii On sam – dokonując cudu rozmnożenia chleba – uczy czegoś prostego, jasnego. Jeśli będziesz umiał, umiała w swoim życiu współpracować z Bogiem, jeśli dasz Mu miejsce, jeśli potrafisz ograniczyć swoje ego, wówczas On z Twoich pięciu skromnych, jęczmiennych chlebów i dwóch małych ryb – inaczej mówiąc, z Twoich talentów, Twoich marzeń, pracy, wysiłków i myśli pomoże Ci uczynić piękne, ciekawe życie...
 
5. Zobaczcie, to wszystko, co Wam dotąd powiedziałem, to niejako podstawowe wymiary dojrzałego, chrześcijańskiego stylu życia, którego tu, na Jasnej Górze, przy sercu Matki Narodu, od wieków uczyliśmy się i wciąż możemy się uczyć. Chrześcijaństwo, które przypomina, że „gdy Pan Bóg na pierwszym miejscu, tam wszystko na swoim miejscu”; które zachęca: „działaj tak, jakby wszystko zależało od Ciebie, a módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga”; które uczy: „przebaczaj i proś o przebaczenie”, jest proste, jest naturalne, jest piękne! Zabierzcie, proszę, z Waszej pielgrzymki Maturzystów Kościoła Płockiego na Jasną Górę tę świadomość! Zabierzcie ją na całe życie!
Słyszeliście zapewne, że kilka dni temu zmarła Margaret Thatcher - kobieta, która przez wiele lat pełniła funkcję premiera Wielkiej Brytanii. Wiele się o niej dzisiaj mówi, ale zapomina o tym, że „żelazna dama”, jak nazwały media przez całe życie była wierną Kościoła anglikańskiego i jako praktykująca chrześcijanka kierowała się w życiu prostymi, ewangelicznymi zasadami: „nie możesz wydawać więcej niż zarabiasz...”, „nie idź za tłumem, bo nigdzie nie dojdziesz”, „miłosierdzia nie da się zamknąć w instytucjach, ono musi wypływać z serca”; „albo będziemy trzymać się ideałów, albo niczego nie będziemy się trzymać”.
W jednej ze swoich książek opowiada, jak była z wizytą oficjalną w Polsce i w niedzielę poszła na Mszę Świętą do kościoła św. Krzyża w Warszawie. Uderzyło ją, że uczestniczący w Eucharystii byli bardzo skupieni, a jednocześnie obserwowali ją i uśmiechali się. Nasunęła się jej wtedy myśl, że w życiu popełniła dużo błędów, ale gdy już stanie przed obliczem Stwórcy i będzie sądzona, z pewnością ci Polacy, którzy modlili się razem z nią w kościele św. Krzyża, będą po jej stronie...
 
6. Może jednak nie trzeba szukać daleko, może warto spojrzeć na naszego nowego papieża – Ojca Świętego Franciszka. Zauważyliście, jak wielu ludzi – także na „wychłodzonym” religijnie zachodzie – właśnie przez jego wybór - zwróciło na nowo uwagę na chrześcijaństwo. Co jest jego największą cechą? Chrześcijańska dojrzała prostota! Prostota w przeżywaniu kapłaństwa jako daru Bożego miłosierdzia, która potem przejawi się w podejściu do tej godności, do swojej wiedzy i władzy bez wyniosłości i pychy; prostota w pełnym dobroci i miłosierdzia obcowaniu z ludźmi prostymi i ubogimi; prostota w zauważaniu drugiego, we współczuciu z nim wobec jego samotności i jego zranień; prostota, przejawiająca się w szczerości i poczuciu humoru; prostota w ubiorze i w korzystaniu ze środków materialnych, a przede wszystkim prostota modlitwy...
Jesteśmy na Jasnej Górze... Najprostszą chrześcijańska modlitwą jest różaniec. Papież Franciszek, jeszcze jako kard. Bergoglio, po śmierci Jana Pawła II wyznał, że to dzięki niemu zaczął codziennie odmawiać cały różaniec. „Było to w 1985 r. Poszedłem na modlitwę różańcową z udziałem Papieża. Wszyscy klęczeli i modlili się, lecz ja byłem rozproszony i mimo wysiłku nie mogłem się skupić. Nagle przyszło olśnienie. Zacząłem sobie wyobrażać młodego kapłana, kleryka, poetę, robotnika, dziecko w Wadowicach, w takiej samej postawie jak w tej chwili, gdy odmawia <zdrowaśkę> za <zdrowaśką>. Jego świadectwo uderzyło mnie mocno. Odczułem, że ten człowiek, wybrany, aby kierować Kościołem, szedł do swej Matki w niebie, trzymając się różańca. [...]To świadectwo, którego nigdy nie zapomniałem. Od tej chwili codziennie odmawiam cały różaniec”.
Jesteś przy bijącym sercu Matki Narodu... A może w rytm tego serca odmów różaniec? Nie masz?? Spraw go sobie jako pamiątkę z Jasnej Góry i odmów. Albo podejdź po Mszy do swojego biskupa, podaruje Ci go. Odmów. Albo poszukaj głęboko w kieszeni, w torebce, może babcia, mama dała Ci go na drogę. Odmów. Znajdź swój kącik w tej wielkiej świątyni albo w kaplicy i odmów... Nawet jeśli nie pamiętasz wszystkich tajemnic, odmów... Odmów, powierzając Dobremu Bogu: swoją maturę, swoją przyszłość, swoje powołanie, swoich najbliższych, kogoś, kto Cię o modlitwę na Jasnej Górze prosił. Odmów, proszę, sam, sama z siebie różaniec ... Amen.