Homilia Msza Krzyżma – 13 kwietnia 2017 r.

1. Najdostojniejszy Księże Biskupie Romanie – świętujący dziś trzydziestą drugą rocznicę święceń biskupich; Najdostojniejszy Księże Biskupie Mirosławie, Umiłowani Bracia Kapłani, Drodzy Klerycy, Siostry Zakonne, Siostry i Bracia - Chrześcijanie Świeccy, zgromadzeni tu, w Bazylice Katedralnej, i łączący się z nami w: szpitalach, w domach opieki, w mieszkaniach i samochodach za pośrednictwem fal Katolickiego Radia Diecezji Płockiej!

Pozdrawiam Was wszystkich gorąco w tym wyjątkowym dniu ustanowienia sakramentów Eucharystii i Kapłaństwa. Czynię to słowami zaczerpniętymi z dzisiejszego drugiego czytania, z Księgi Apokalipsy św. Jana: „Łaska wam i pokój od Jezusa Chrystusa, Świadka Wiernego, Pierworodnego umarłych i Władcy królów ziemi. Temu, który nas miłuje i który przez swą krew uwolnił nas od naszych grzechów, i uczynił nas królestwem - kapłanami Bogu i Ojcu swojemu, Jemu chwała i moc na wieki wieków!”.

2. „Jezus przyszedł do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi...”

Jego i naszym zwyczajem gromadzimy się także my w Wielki Czwartek w naszym Nazarecie – w Płocku, mieście, w którym w większości sposobiliście się do kapłaństwa; w katedrze Waszych świeceń. Jesteśmy tu razem, w tej rozkwieconej, Maryjnej Bazylice, by również razem powtórzyć za Psalmistą: „Na wieki będę sławił łaski Pana!”.

„Na wieki będę sławił łaski Pana!”, bo w moje niegodne dłonie zechciał On złożyć niczym niezasłużony dar - dar Chrystusowego kapłaństwa.

„Na wieki będę sławił łaski Pana!”, bo przecież to my, w parafiach, szkołach, na plebanii i na ulicy samą swoją obecnością świadczymy, że przestrzeń ludzkiego serca wypełnić może tylko TEN, który nas powołał. Inaczej - jak nauczał święty Jan Paweł II– „człowiek traci widzenie sensu spraw i wydarzeń, a jego serce szuka nasycenia tam, gdzie go znaleźć nie może": w swoim rozdętym ego, w mamonie, w naturze, w sukcesie, w karierze, w życiu z dnia na dzień... A wtedy kresem zawsze jest rozbicie lub pustka.

3. To my, przez kształtowanie sumień i szarą posługę konfesjonału, uświadamiamy, że autentyczne ludzkie życie wymaga ładu serca i szacunku dla cnoty; cnoty, która - jak pisał w „Pieśni Dwunastej” Kochanowski - „tak jest bogata,/że nie może wziąć szkody/ Ani się też ogląda na ludzkie nagrody;/ Sama ona nagrodą i płacą jest sobie”.

I choć nieraz nie dostrzegają znaczenia godzin kapłana spędzonych w konfesjonale; i choć nieraz spychają Was gdzieś na obrzeże szkoły, bo informatyka i rytmika są ważniejsze, nie wierzcie im - najważniejsze jest serce wypełnione Bogiem i sumienie. Może to dzięki temu Polak nie jest jeszcze „człowiekiem bez właściwości”, „człowiekiem bez poczucia sensu”, „człowiekiem bez poczucia grzechu”. Może to jeszcze dzięki temu Polak, choćby mieszkał i pracował setki kilometrów stąd, chce być inny od Niemca, Francuza, Holendra czy Brytyjczyka i na Święta wraca do Ojczyzny.

I dobrze, że wraca! Dobrze, że nie chce przeżyć Wielkiego Tygodnia bez spowiedzi, bez „Wisi na Krzyżu Pan Stwórca nieba, / Płakać za grzechy człowiecze potrzeba”, bez Grobu Pańskiego i bez Rezurekcji! Będziecie go mieli – Kochani Księża - przy kratkach konfesjonału i dzisiaj, i jeszcze w Wielki Piątek, i w Wielką Sobotę, i nawet w Wielkanoc. Wiem, żeście utrudzeni. Ale przyjmijcie go z radością! Przyjmijcie go z cierpliwością. Niech różni się od tych, co tam na zachodzie stracili smak wiary, niech różni się pięknie! 

4. To my, Umiłowani Bracia, stwarzamy tę różnicę...

To my uczymy, że modlitwa to prawdziwe nasycenie duszy.

To my pokazujemy, że ludzkie twarze najpiękniejsze są podczas adoracji, w owym „pełnym czci milczeniu przed Bogiem”, jak powiada o adoracji Katechizm Kościoła Katolickiego.

Że dłonie człowieka są naprawdę ludzkie, gdy splatają się do modlitwy.

Że rodzina stanowi podstawową komórkę życia, a macierzyństwo i ojcostwo jest czymś naprawdę niebotycznym - udziałem w stwórczym dziele samego Boga.

Że czas bez święta, to czas, który degraduje.

Że przestrzeń bez wież kościołów i kaplic, to przestrzeń okaleczona.

Że jeśli nie będziemy umieli obronić dźwięku dzwonów, to za kilkadziesiąt lat chętnie i szybko zastąpi go płynący z minaretów głos muezzina. 

To wreszcie my - Drodzy Bracia Kapłani - upamiętniając w naszych świątyniach, na cmentarzach i  św. Jana Pawła II, i „Solidarność”, i „żołnierzy niezłomnych”, i „96 ze Smoleńska”, uświadamiamy, że tyle wielkich – choć niekiedy trudnych i bolesnych - rzeczy działo się i dzieje nie gdzieś tam; działo się i dzieje nie tylko kiedyś, ale na naszych oczach, na oczach naszego pokolenia...

5. „Na wieki będę sławił łaski Pana!”. Umiejmy, Bracia, być wdzięczni... A jeśli ogarnia nas pokusa, że nie tak miało być; że to wszystko jest szare, codzienne i małe; gdy ogarnia nas rutyna i zniechęcenie, powtarzajmy sobie: „Kto w małych rzeczach jest wierny..." I nie bójmy się wyzwań. Zwłaszcza tego, które nazywa się dzisiaj: powrót szkół katolickich do Płocka! Powiedzmy raczej: „Nareszcie! Nareszcie doczekałeś się, Błogosławiony Arcybiskupie Antoni Julianie, któremu sprawa Liceum w Płocku i wychowania katolickiego tak bardzo leżała na sercu!” „Nareszcie, Błogosławiony Biskupie Leonie, staniesz się patronem jednego z najpiękniejszych dzieł miłosierdzia, o które tak zabiegałeś – nowoczesnej placówki pomocy osobom w podeszłym wieku, funkcjonalnego pięknego domu seniora w Sikorzu! Nareszcie!”

Nie bójmy się, Bracia, dzieł Pana! Przyjmijmy je z wdzięcznością we wspólnocie płockiego, świętego Prezbiterium! Umiejmy być wdzięczni! 

Amen.