Homilia Pasterka - Katedra Płocka 2017 r. (1)

[czytania: msza w nocy - pasterka]

Wczytajmy się jeszcze raz - Umiłowani Bracia i Siostry - w tę jedyną w roku Świętą Noc, w słowa Księgi nad Księgami – Biblii. Pochylmy się nad nimi. Przemedytujmy.  

„W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie...”. Oto w centrum ówczesnego świata, w Rzymie, rządzi pierwszy cesarz - Oktawian August, cesarz, szczycący się tym, że za jego czasów panuje tak zwana Pax Augusta – „Pokój, porządek Augusta”. Słynne prawo rzymskie sięga niemal na cały znany wtedy świat. Jedna jest dominująca cywilizacja. Jeden język, który umożliwia porozumiewanie się. Dyskutuje się do dzisiaj, co to był za spis, na który wędrują Maryja i Józef, ponieważ Oktawian August chcąc utrzymywać Pax Augusta - spisów ludności często dokonywał. I to właśnie taki czas i taki świat Bóg wybiera na przyjście swego Syna, na przyjście Zbawiciela. Świadomi tego byli już pierwsi chrześcijanie. Dlatego św. Paweł w Liście do Kościoła w Galacji napisze uroczyście „Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo.Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej”.

Oto klucz do Bożego Narodzenia! Klucz do naszego życia! Klucz do tej godziny – do Pasterki! Narzekamy często, że współczesny Zachód ten klucz zagubił. Ale może nie jest tak źle, gdy prezydent największego mocarstwa świata – wbrew szerzącej się na Zachodzie politycznej poprawności – zapalając kilkanaście dni temu światła na choince przed swoją siedzibą mówił: „Historia Bożego Narodzenia zaczyna się 2000 lat temu od matki, ojca i ich synka oraz najbardziej niezwykłego daru ze wszystkich: daru Bożej miłości dla wszystkich ludzi". I dodał: „to oczywiste, że narodzenie i życie Chrystusa zmieniło historię ludzkości. I że w święta nie jest ważne, co mamy, lecz kim jesteśmy, a więc że wszyscy jesteśmy dziećmi Boga”.
Można tego prezydenta nie lubić za jego płytką moralność, za jego maniery czy niektóre aspekty jego polityki, ale czy nie jest paradoksem, że akurat człowiek, uważany przez liczne i znaczące środowiska na Zachodzie za największe zagrożenie, przypomina prawdę, która leży u źródeł naszej całej zachodniej cywilizacji? Czy nie jest to kolącym w oczy paradoksem? I czy podobnym paradoksem nie jest Polska, która w Adwencie chodzi na roraty, bierze udział w rekolekcjach adwentowych, spowiada się, kupuje świece Caritasu, przygotowuje i roznosi rękami tysięcy wolontariuszy paczki dla ubogich, a potem gromadzi się rodzinnie na Wigilii, dzieli opłatkiem, śpiewa kolędy, wędruje na Pasterkę? Czy tym paradoksem nie są tysiące naszych rodaków, którzy jadą pracować na Zachód, ale na Boże Narodzenie wracają do Ojczyzny, bo - jak mówią – „Święta tak naprawdę można przeżyć tylko tutaj”... Warto, Siostry i Bracia, pielęgnować tę duchową różnicę, warto „pięknie się różnić”. Nawet jeśli to część Europy czy część Europejczyków tak denerwuje.

„Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna....” Wyobraźmy sobie tę scenę... Zupełnie tak jak u nas w te dni siąpiący deszcz. Blisko 100 kilometrów wędrówki. Twardy grzbiet osiołka, jego sierść coraz bardziej nasączona wilgocią. Im bliżej Betlejem, tym zimniej, bo taki tam zimą klimat. Spis prowadzi Józefa wraz z brzemienną Maryją do miasta Dawidowego i do wypełnienia obietnicy proroka Micheasza, zgodnie z którą pasterz Izraela, Mesjasz narodzi się w tym mieście: „A ty Betlejem Efrata żadną miarą nie jesteś najmniejsze spośród miast Judy, bo z ciebie wyjdzie ten, który będzie pasł Izraela rózgą żelazną”. To Bóg okazuje się PRZEWODNIKIEM HISTORII...

To Bogu ufają Maryja i Józef. Zaufanie Bogu! Tego właśnie trzeba się uczyć – Umiłowani - w Boże Narodzenie. Czy to źle być „znakiem ufności”! Czy to źle myśleć jak profesor Wojciech Noszczyk, nestor polskich chirurgów, że (cytuję) „wiara w Boga i, co za tym idzie, przestrzeganie Jego przykazań potrzebne jest nam do godnego, przyzwoitego życia. Lekarz wierzący, lecząc ciało chorego, nie zapomina również o jego potrzebach duchowych”. Czy nie do takiego zaufania wzywa nas Boże Narodzenie?

„W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Wtem sta­nął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła". Jezus narodził się w mieście, wokół którego były liczne pastwiska i groty służące za schronienie trzodom i ludziom. Zrozumiałe więc, że pasterze - jako żyjący najbliżej tego wydarzenia - pierwsi zostali zawołani do żłobu. Także wewnętrznie nie było im daleko do Boga, który stał się dzieckiem: należeli bowiem do ubogich, prostych dusz, które będzie potem sławił Jezus, ponieważ im przede wszystkim dany jest dostęp do tajemnicy Boga. To znowu jest wyzwanie także dla mnie, dla Ciebie - Bracie, Siostro - płynące z tej świętej nocy: czy daję miejsce Bogu w moim świecie przez pielęgnowanie prostoty i nieprzywiązanie się do rzeczy, do materii, do tytułów, do kariery? Przez zauważanie innych, ich niepowtarzalnej tożsamości, ich bied i potrzeb? Przez nieporównywanie się bez końca?

Kilka tygodni temu odwiedziłem w Peru pracujących tam, w Amazonii, czterech płockich misjonarzy. To wspaniała czwórka kapłanów. Kapłanów wychowanych w naszych mazowieckich rodzinach i naszym seminarium; starszych i młodych; pracujących w bardzo trudnych warunkach klimatycznych i kulturowych. Ci ofiarni księża, płacący za swoje poświęcenie niemałą cenę, zwłaszcza zdrowia, stworzyli wśród Indian w Iquitos prawdziwy płocki ośrodek misyjny. Jeden z nich jest od 25 lat misyjnym proboszczem, inny - rektorem seminarium, kolejny - proboszczuje i jest ojcem duchownym dla kleryków; czwarty - to proboszcz, który z Ewangelią dociera do licznych wiosek położonych nad brzegami Amazonki.

Wyznam Wam, że tym, co najbardziej zachwyciło mnie tam, wśród tamtejszych ludzi, to była ich wiara. Oni żyją – jak mówią – „tym, co Bóg da”. „Tym, co Bóg da”... Zaufaj i wytrwaj! Zaufaj i żyj, jak betlejemscy pasterze, jak nasi płoccy misjonarze i ich ludzie, „tym, co Bóg da”.
„Ukazała się bowiem łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom i poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych, rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie”.
Błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia!

                                                     Amen!