Homilia w Płocku - Festiwal Młodych Polska Copacabana - 7.07.2013

1. „Wyznaczył jeszcze siedemdziesięciu dwóch i posłał ich... „Powiedział do nich: Oto posyłam Was..., idźcie...”

Św. Łukasz w dzisiejszej Ewangelii przekazuje nam, moi Drodzy Młodzi Przyjaciele, że grono posłanych przez Jezusa było bardzo duże – nie tylko Dwunastu, ale sześć razy Dwunastu, siedemdziesięciu dwóch - co może także oznaczać nieskończenie dużo.

W świetle tej Ewangelii chrześcijanin, to nie tylko człowiek, który wierzy w jakiegoś bliżej nieokreślonego Boga, w Moc, w Energię, w Ducha; to nie tylko człowiek, który ma nadzieję, że – jak czasem ludzie mówią – po śmierci „coś jeszcze jest”. W świetle Ewangelii chrześcijanin, to człowiek, który wie, że jest posłany przez Pana Jezusa i tak przeżywa swoje życie; który ufa, że niebo będzie ostatecznym spełnieniem misji, którą przez współpracę z łaską zapoczątkowaliśmy już tu, na ziemi. Pytam więc każdą, każdego z Was: „Czy czujesz się posłaną, posłanym przez Jezusa?” Jeśli tak, powiedz mi, tu, nad polskim Jordanem w Płocku, głośno i z przekonaniem: „Tak, jestem!!”... Coś słabo słyszę. Może lekko już przysnęliście na tej homilii. Powiedzcie zatem głośno jeszcze raz:„Tak, jestem!!”... Dziękuję Wam, Posłani! Ludzie z misją! - Gdy w to wierzymy, gdy to wyznajemy i próbujemy urzeczywistniać, jesteśmy prawdziwie chrześcijanami! 

2. Oto was posyłam jak owce między wilki...

Tymi słowami Jezus wcale nie studzi naszego zapału! One oznaczają, że nasz Pan nie oszukuje nas, nie chce od nas łatwego entuzjazmu, nie pragnie taniego zapału. Od samego początku, od pierwszej chwili naszej dojrzałej decyzji mówi nam: Czuwaj, bo to nie będzie łatwe. Bo nie wolno Ci będzie także nosić ze sobą trzosa...Bo gdy w Twojej misji najważniejsze staną się sukcesy, osiągnięcia czy znaczenie, wtedy ty sam staniesz się niewiarygodny. Misja Ewangelii wymaga bezwzględnego zawierzenia Bogu! Mam czuć się obdarowany przede wszystkim Ewangelią i tym darem się dzielić, a reszta ma być tylko dodatkiem, środkiem, pomocą. Ja sam czy to na Białoruś, czy do Ziemi Świętej, czy do Afryki  nie jadę nigdy z pustymi dłońmi. Przyjeżdżam, żeby umocnić się ich wiarą i żeby moją wiarą się z nimi dzielić. I że nie przyjeżdżam ze swoim - tylko z tym, co mi darowali wierni z Polski oraz nasi dobrzy księża...

3. Z tym zresztą łączy się dziwnie brzmiący zakaz Jezusa: I nikogo w drodze nie pozdrawiajcie!

W gruncie rzeczy zakaz ten jest bardzo prosty: niech nic Cię odrywa od służby Ewangelii. Bierz ją na serio, nie zatrzymuj się, nie załatwiaj po drodze innych spraw, zwłaszcza osobistych. Dlatego nie będziesz także nosićsandałów... Masz bowiem „czuć drogę” i pełnić posłannictwo Ewangelii jako człowiek pokoju, bez chęci zabezpieczenia i bez zbytniej pewności siebie. Inaczej mówiąc, z duchowego ubóstwa masz uczynić swoją siłę. My, chrześcijanie, nikomu nie narzucamy Ewangelii. My ukazujemy ją jako propozycję życia. Ukazujemy to przede wszystkim swoim osobistym świadectwem. Tym właśnie różnimy się od ideologów ateizmu, od islamistów, od fanatyków. Benedykt XVI często powtarzał – La fede deve sempre essere proposta, mai imposta, „wiara powinna zawsze być proponowana, nigdy narzucana”.

4. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże.

Co oznacza „przybliżyło się”?? Tak naprawdę oznacza to, że: „Królestwo Boże już jest pośród was”. To już jest bardzo ważne: Chrystus – nasze zbawienie już czeka u Waszych drzwi i kołacze. Podobnie brzmią słowa proroka Izajasza z pierwszego czytania. Boże obietnice  już się spełniają – Pan jużskierował do świata swój pokój, zdroje zbawienie „jak strumień wezbrany”. Podczas swojej pierwszej Mszy papieskiej, 14 marca, Ojciec Święty Franciszek mówił do kardynałów: „Możemy zbudować wiele rzeczy, ale jeśli nie wyznajemy Jezusa Chrystusa, to dzieje się źle.Stajemy się pozarządową organizacją pomocową, ale nie Kościołem, Oblubienicą Pana”. Organizacje pozarządowe są świetne, robią dużo dobrych rzeczy. Stąd gdzie jesteśmy widać prawie wieżę ratusza, w którym mają u nas swoje centrum... Ale my dlatego jesteśmy tu na dole, nad polskim Jordanem, żeby jeszcze raz przeżyć swój chrzest i swoje bierzmowanie, a więc to, że zostaliśmy ogarnięci powiewem Ducha Świętego, abyśmy tworzyli Kościół. I abyśmy w mocy Ducha Jezusa, właśnie jako Kościół, szli i przemieniali światłem, ciepłem i zapachem Ewangelii naszych rówieśników, naszych bliskich, nasze wspólnoty, nasz świat!
 

5. Powiadam wam: Sodomie lżej będzie w ów dzień niż temu miastu... – także takie zdanie pada w dzisiejszej Ewangelii. Nasz świat w niejednym przypomina dzisiaj Sodomę. Zwyciężać zdają się – mawiał Błogosławiony Jan Paweł II – potężne siły antyewangelizacji, które mają swoje centra, swoje fundacje i finanse oraz wielkie wpływy medialne... Ich przywódcy i zwolennicy nie walczą dziś wprost z Bogiem. Nie zaprzeczają Jego istnieniu. Obrali inną strategię. Oniwalczą z Bogiem - uderzając w małżeństwo, w rodzinę, ba, nawet w najbardziej naturalną sferę życia, jaką jest różnica płci. Płeć człowieka jest przecież piękna, z samej swej natury pociągająca do uzupełniania się, do tworzenia najpierw narzeczeńskiego, a potem małżeńskiego przymierza, do dawania życia. W imię czego to wszystko niszczą? W imię nauki, postępu ludzkości! Chrześcijaństwu od XVII wieku, od oświecenia, zarzucano nienaukowość, nienadążanie, zacofanie! Dzisiaj ideolodzy gender, głosiciele jakichś niepojętych dla normalnego człowieka „małżeństw jednopłciowych” robią się to samo! Bądźcie więc – Drodzy Moi – w tej sytuacji nienaukowi, jeśli nauka ma oznaczać niszczenie: płci, życia, naturalnej miłości i rodziny! Nie nadążajcie za tym światem, jeśli pędzi on w przepaść bezsensu i demoralizacji! Bądźcie zacofani, jeśli postęp ma oznaczać: niewierność, zanik poczucia wstydu, zabijanie nienarodzonych, liberalizację narkotyków, błąkanie się po mętnych naukach buddyjskich czy hinduistycznych guru. Wszak mamy otwarty dostęp do żywych źródeł Ewangelii i medytacji: ignacjańskiej, karmelitańskiej czy lectio divina. Czy wiecie, że biskup płocki właśnie za to, że domaga się takiej „niezamąconej” medytacji i zachęca do krzewienia lectio divina, jest krytykowany i ośmieszany przez niektóre wpływowe i opiniotwórcze redakcje?! Ja się tym nie przejmuję! Nie przejmujcie się także Wy! Organizujcie, proszę, w Waszych środowiskach grupy adoracyjne i medytacyjne, medytujcie, współpracujcie w tworzeniu radosnej i głębokiej liturgii, czytajcie Pismo Święte, módlcie się za siebie nawzajem, pomagajcie słabym, brońcie zdrowego stylu życia, idźcie jako wolontariusze do hospicjów, do szpitali... Może zdarzy się Wam wówczas to, o czym opowiada ostatni fragment dzisiejszej Ewangelii:       

6. Wróciło siedemdziesięciu dwóch z radością mówiąc: Panie, przez wzgląd na Twoje imię, nawet złe duchy nam się poddają. Wtedy rzekł do nich: Widziałem szatana, spadającego z nieba jak błyskawica. Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach...  Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie...            Szatan i jego słudzy zachowują się dzisiaj tak, jakby świat oddał się w ich moc, jakby oni panowali nad światem... Niedawno Ojciec Święty Franciszek mówił, a ja powtarzam to dzisiaj tu, na plaży nad Wisłą: „Co się dzieje, kiedy nie budujemy na skale? Ma miejsce to, co przydarza się dzieciom na plaży, kiedy budują zamki z piaski... Wszystko opada, pozbawione mocnej zaprawy”. Przypominają mi się słowa francuskiego myśliciela: <Kto nie modli się do Boga, modli się do diabła> (Leon Bloy). Módlcie się do Jezusa i budujcie na Nim jak na skale! Idźcie tam, gdzie Was posyła... Nie lękajcie się, nie wstydźcie! Płocka Copa Cabana, wczorajsze spotkanie na Stadionie Narodowym, „Przystań Miłosierdzia” za kilka dni tutaj, podczas „Reggaelandu”, setki egzorcystów, którzy w imieniu Kościoła stają do walki z mrocznymi siłami ciemności, to dowód, że „bramy piekielne nie zwyciężą”! Nie lękajcie się, nie wstydźcie, jeśli Waszym powołaniem jest kapłaństwo, jest życie zakonne, jest życie rodzinne, jest służba Ojczyźnie... Idźcie, chlubiąc się z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla nas, a my dla świata. I cieszcie sięnie z krótkotrwałych sukcesów, ale z tego, że wasze imiona zapisane są w niebie... Amen.