Ilona Krawczyk-Krajczyńska: Z jaką misją, z jakim przesłaniem przyjechał Kardynał na tę uroczystość?
kard. Ladislav Nemet: Przede wszystkim przybywam tu, by uczcić 950-lecie istnienia diecezji płockiej. To niesamowicie długi czas, niemal tysiąclecie, w którym ta diecezja dała Kościołowi – nie tylko w Polsce, ale w całej chrześcijańskiej Europie – wielu świadków wiary. Wspomnę chociażby św. Faustynę Kowalską, z którą Płock jest mocno związany, czy męczenników II wojny światowej – arcybiskupa i biskupa, którzy oddali życie za swoich wiernych i naród. To postacie, które warto naśladować.
Ilona KK: Czy takie jubileusze przypominają nam, że nawet w tym współczesnym, zabieganym świecie Bóg nie przestaje działać?
kard. Nemet: Zdecydowanie tak. Takie uroczystości jednoczą ludzi. Przyjeżdżają z różnych stron diecezji, niekiedy nawet spoza niej, i mają szansę na nowo doświadczyć radości bycia razem. W czasach cyfrowych, gdy wszystko dzieje się „jednym kliknięciem”, łatwo zapomnieć o realnej wspólnocie. Tymczasem Kościół żyje właśnie w niej – przez chrzest jesteśmy złączeni z Chrystusem i z wszystkimi ochrzczeni. Fizyczne spotkanie, takie jak dziś, daje możliwość pogłębienia wiary, nadziei i wspólnoty między wierzącymi.
Ilona KK: W piątek, kiedy Kardynał modlił się w Zakładzie Karnym, również padły poruszające słowa – że Jezus jest najlepszym przyjacielem człowieka, także tego za kratami. Co Ksiądz Kardynał chciał przekazać osadzonym?
kard. Nemet: Przede wszystkim to, że więzienie, choć jest miejscem korekcyjnym i spełnia ważną rolę w społeczeństwie, nie powinno być miejscem wykluczenia. Człowiek, który tu trafia, nie może tracić nadziei ani wiary w możliwość nowego początku. Skazani spędzają wiele czasu sami, z dala od bliskich, bez możliwości normalnej komunikacji. Dlatego tak ważne jest, by odkryli, że Jezus jest przy nich – blisko, realnie obecny. On sam był więźniem, doświadczył odrzucenia, ale nigdy nie utracił więzi z Ojcem.
Chciałem przekazać im, że każdy z nich może nawiązać osobistą relację z Jezusem. To ona daje siłę, nadzieję i możliwość przemiany. Jak mówił papież Franciszek „Bóg nigdy nie męczy się przebaczaniem”. I to jest dla mnie kluczowe: pomóc osadzonym odnaleźć godność Dziecka Bożego, mimo ich słabości. Każdy z nas ją ma.
Ilona KK: Te słowa brzmią szczególnie mocno właśnie w takim miejscu. To było naprawdę wyjątkowe spotkanie.
kard. Nemet: Mam taką nadzieję. Wiem, że takie wizyty nie zdarzają się często. Dziś mamy uroczystość, jubileusz, obecność legata papieskiego. Ale dla tych ludzi to spotkanie może być źródłem otuchy i radości. Może opowiedzą o tym rodzinie, napiszą o tym w liście, może właśnie to stanie się początkiem czegoś nowego. Daj Boże, by to doświadczenie przyniosło im nadzieję i siłę do zmiany życia.
Ilona KK: Księże Kardynale, zapytam jeszcze na koniec – jak to jest być legatem papieskim?
kard. Nemet: Szczerze mówiąc – uczę się tego. Jestem legatem po raz pierwszy w życiu. Kardynałem zostałem niedawno, w grudniu zeszłego roku, więc to wszystko dzieje się dla mnie bardzo szybko. Codziennie dziękuję Bogu za tę łaskę. W ciągu kilku miesięcy zostałem kardynałem i uczestniczyłem już w konklawe.
Muszę też powiedzieć, że biskup Szymon wszystko zorganizował perfekcyjnie. Czuję się tu naprawdę zaopiekowany. I co dla mnie najważniejsze – jestem z ludźmi. To właśnie dla ludzi zostałem księdzem. Choć wiele lat byłem wykładowcą teologii, a dziś mam więcej obowiązków administracyjnych, kontakt z drugim człowiekiem pozostaje dla mnie najważniejszy. Jeśli widzę uśmiech, życzliwość, dobroć – to wystarczy. To doświadczenie spotkań tutaj, w Polsce, zostanie na zawsze jednym z najpiękniejszych w moim życiu.
Ilona KK: Bardzo czekaliśmy na Księdza Kardynała, tym bardziej cieszymy się, że odwiedził nas człowiek, który naprawdę lubi być z ludźmi.
kard. Nemet: Odkąd pamiętam, byłem otoczony ludźmi. Wychowywałem się w domu pełnym życia, wśród czworga rodzeństwa. Zawsze gwarno, zawsze wspólnie. I ta potrzeba bycia z innymi, jakże ważna w Kościele, została ze mną do dziś.