Historia powołania misyjnego. Część 2.

Po powrocie do Polski napisałem podanie do biskupa Piotra Libery z prośbą o wyjazd do pracy duszpasterskiej w Hiszpanii. Przez cały lipiec biskup był na urlopie. Spotkanie z nim miałem umówione na 3 sierpnia. Kupiłem fiszki do nauki języka. Był lipiec, wakacje. Na parafii nie było wiele zajęć, tak więc miałem czas na intensywną naukę słówek. To było niesamowite, że każdego dnia zapamiętywałem 30-40 słówek. W ciągu jednego miesiąca opanowałem na pamięć prawie 1500 słów. Jednak nie wszystko wyglądało i przebiegało tak sielankowo. W połowie lipca zaczęły rodzić się w moim sercu niepokoje: Czy ja nie szukam w Hiszpanii wygodnego życia?

Po powrocie do Polski napisałem podanie do biskupa Piotra Libery z prośbą o wyjazd do pracy duszpasterskiej w Hiszpanii. Przez cały lipiec biskup był na urlopie. Spotkanie z nim miałem umówione na 3 sierpnia. Kupiłem fiszki do nauki języka. Był lipiec, wakacje. Na parafii nie było wiele zajęć, tak więc miałem czas na intensywną naukę słówek. To było niesamowite, że każdego dnia zapamiętywałem 30-40 słówek. W ciągu jednego miesiąca opanowałem na pamięć prawie 1500 słów. Jednak nie wszystko wyglądało i przebiegało tak sielankowo. W połowie lipca zaczęły rodzić się w moim sercu niepokoje: Czy ja nie szukam w Hiszpanii wygodnego życia? To pytanie przerażało mnie! Byłem pewien, że co do Hiszpanii dobrze rozeznałem i właściwie odczytałem znaki. Sam przed sobą bałem się przyznać, że mam takie wątpliwości. Myślałem o tym, że będę miał spokojniejsze życie: nieduża parafia, stała pensja, nie będę miał katechezy w szkole, ciepły kraj, dogodne połączenia lotnicze z Polską itp. Wstydziłem się swoich myśli. Wstydziłem się mojego wyrachowania, że szukam wygodnego życia. Z nikim o tym nie rozmawiałem. Nawet mojemu spowiednikowi o tym nie powiedziałem. Dwa tygodnie przed spotkaniem z biskupem zacząłem się intensywnie modlić, żeby Bóg to rozstrzygnął przez decyzję biskupa. Postanowiłem, że w posłuszeństwie przyjmę każdą decyzję mojego przełożonego. Idąc na spotkanie z biskupem Piotrem brałem pod uwagę tylko trzy możliwe scenariusze: tak, nie lub za rok. Pierwsza możliwość: tak mogę jechać do Hiszpanii w tym roku i tam nauczyć się języka. Druga opcja: nie, nie mogę pojechać do Hiszpanii. Trzecia odpowiedź: za rok, odłóżmy to w czasie, niech ksiądz jeszcze to  przemyśli.

Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie

3 sierpnia 2007 roku, godzina 8:30 rano – spotkanie z biskupem. Jest to dla mnie jedno z  najmocniejszych doświadczenień Boga, który zna mnie całego i przed którym nie można nic ukryć. Na spotkaniu mówię biskupowi o mojej prośbie zawartej w oficjalnym podaniu. Mówię o motywach podjętej decyzji. Biskup słucha mnie uważnie, patrzy na moje podanie. Po wszystkich moich wywodach odpowiada: "Księże Pawle, nie mogę się zgodzić na księdza wyjazd do Hiszpanii, ale jeżeli ksiądz chce pracować tam gdzie brakuje kapłanów, to może misje. Wyjazd na misje do Peru albo Brazylii, bo w tych dwóch krajach Ameryki Południowej pracują już księża z naszej diecezji." Po usłyszeniu takiej odpowiedzi czuje jakbym był w innym miejscu, rodzi się wiele myśli w głowie. Przede wszystkim ta, że Bóg zna mnie całego, nic nie można przed Nim ukryć. Czułem się całkowicie ¨przeskanowany¨, prześwietlony przez Boga. Bóg mnie zna na wylot, wie o mnie wszystko! Zna moje wątpliwości, zna moje modlitwy, moje pytania i prośby najbardziej ukryte, i daje na nie odpowiedź. Trudno to ogarnąć w słowach. To jest obecność Boga. Do głowy przychodziły mi takie obrazy: ja chciałem tylko pobrodzić w wodzie po kostki, a Bóg mi mówi wypłyń na głębie (duc in altum). Bóg przez ten obraz mówił mi: porzuć wszelkie swoje zabezpieczenia, plany. Zaufaj mi całkowicie! Kolejne myśli kłębiły się w głowie: ja chciałem dać Bogu tylko mój palec, a On chce całą rękę. Bóg żąda więcej niż ja oferuję w swoich planach. Przyszły mi na myśl także fragmenty z Ewangelii: ¨Gdy ktoś prosi cię, abyś szedł z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Gdy ktoś prosi cię o szatę, oddaj mu i płaszcz¨. Tak to zapamiętałem. W Biblii dokładnie jest napisane tak: ¨Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię ktoś, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące.¨ (Mt 6,40-41) Doświadczyłem bardzo mocno i dosłownie, że Bóg JEST. Zna mnie lepiej, niż ja sam siebie. Nic przed Nim nie jest ukryte. On odpowiada na najbardziej skryte pytania. Jestem tego pewien, o to w końcu prosiłem, że Bóg posłużył się biskupem, aby objawić mi Swoją wolę. Odpowiedź całkowicie wychodziła po za ramy moich przewidywań. Nie wiem czy te słowa oddają choć trochę to co czułem i przeżyłem. Dziwie się teraz, że w tak krótkim czasie aż tyle myśli przewinęło się przez moją głowę. Na tym samym spotkaniu dałem biskupowi odpowiedź: ¨Tak, zgadzam się wyjechać na misje. Jeżeli mogę wybrać to chcę jechać do Peru, ponieważ już zacząłem uczyć się języka hiszpańskiego.¨ Nie wiem, czy biskup Piotr był zaskoczony moją odpowiedzią. Powiedział, że przyjmuję moją decyzję, ale chcę, żebym jeszcze to dłużej przemodlił i dał mu ostateczną odpowiedź na wiosnę przyszłego roku. Ja już wtedy wiedziałem, że wyjazd do Peru to była moja ostateczna odpowiedź. Tak odczytałem wolę Boga. Jestem tego pewien.

Centrum Formacji Misyjnej, rocznik 2008 - 2009

Znajome siostry klauzurowe powiedziały mi później, że posłuszeństwo jest jedyną cnotą, której diabeł nie może podrobić. Demon zgrzeszył wobec Boga nieposłuszeństwem. Zły nie może skopiować posłuszeństwa, gdyż go nienawidzi. Na potwierdzenie, fakty z życia polskiej świętej. Kiedyś do siostry Faustyny przyszła dusza czyśćcowa prosząc ją o jeden dzień postu o chlebie i wodzie. Jeżeli to zrobi, dusza ta otrzyma łaskę, której pragnie – szczęście wieczne w niebie. Siostra poszła do swojej przełożonej prosić o pozwolenie na jednodniowy post. Siostra przełożona nie zgodziła się ze względu na słabe zdrowie Faustyny. Przyszła święta z pokorą przyjęła decyzję. Wracała smutna do swojej celi, że nie może ofiarować wyrzeczenia w intencji duszy czyśćcowej. Wtedy ponownie miała widzenie tej samej duszy, która tym razem była bardzo szczęśliwa i radosna. Dziękowała za akt posłuszeństwa, gdyż dzięki niemu osiągnęła to czego pragnęła – pełnie zbawienia. Przez jeden akt posłuszeństwa można uzyskać więcej łask niż przez liczne umartwienia. Św. Faustyna pisała także, że często widziała za plecami swojej przełożonej Jezusa, który mówił to samo co jej przełożona.

Gniezno, wręczenie krzyży misyjnych

W kazaniu pewnego pallotyna usłyszałem niedawno, że Bóg zawsze odpowiada twierdząco na nasze prośby. Są jednak trzy rodzaje Bożego TAK. Pierwsza odpowiedź: Bóg mówi TAK na naszą prośbę i od razu daje nam to o co prosimy. Taka wersja podoba się nam najbardziej i uszczęśliwia nas od razu. Druga możliwość: Bóg mówi TAK, ALE JESZCZE NIE TERAZ. Pan wie lepiej, że to nie jest jeszcze ten moment, aby otrzymać dar, o który Go prosimy. Przy takiej odpowiedzi potrzeba dużo cierpliwości i wytrwałości, aby ją przyjąć. Wreszcie trzecia odpowiedź jest taka: Bóg mówi TAK, ALE WIESZ JA MAM LEPSZY POMYSŁ. Taką odpowiedź najtrudniej przyjąć. Myślę, że co do mojego wyjazdu za granicę, Bóg właśnie tak odpowiedział: To dobrze, że chcesz pracować tam, gdzie brakuje kapłanów, ale Ja wiem lepiej gdzie cię posłać.

Gniezno, wręczenie krzyży misyjnych

Wiosną 2008 roku potwierdziłem biskupowi gotowość wyjazdu na misje do Peru. We wrześniu tego samego roku rozpocząłem dziewięciomiesięczne przygotowanie w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie. Po zakończeniu kursu językowego wyjechałem na trzy miesiące do Hiszpanii. Byłem na zastępstwie wakacyjnym w parafiach Castejon de Sos i Esplus w diecezji Barbastro–Monzón. 20 października 2009 roku opuściłem Polskę i wyleciałem na misje do miasta Iquitos nad Amazonką.

Gniezno, misjonarze poslani w 2009 roku

poniedziałek, 7 września 2015

Udostępnij:
ks. mgr Paweł Sprusiński
Kapłan diecezji płockiej.  Od 2009 pracuje w Peru w Puszczy Amazońskiej. Proboszcz parafii Señor de los Milagros w Iquitos.

Zobacz także: