Kościół jak dobry Samarytanin

Wybult Blog

Perykopa ewangeliczna z piętnastej niedzieli zwykłej jakoby na powrót przywołała moje wspomnienia z X Światowego Spotkania Rodzin w Rzymie, gdzie papież Franciszek podczas Festiwalu Rodzin w Auli Pawła VI powiedział:

„Myślę o przypowieści o dobrym Samarytaninie, który spotyka przy drodze poranionego człowieka, podchodzi do niego, troszczy się o niego i pomaga mu podjąć dalszą podróż. Chciałbym, aby tym właśnie był dla was Kościół! Dobrym Samarytaninem, który się do was zbliża, podchodzi i pomaga wam kontynuować waszą podróż oraz wykonać „kolejny krok”, choćby i najmniejszy. Nie zapominajmy, że bliskość jest stylem Boga: bliskość, współczucie i czułość. Oto styl Boga”.

Czy nie jest tak, że Papież poprzez tę wypowiedź zachęcił nas wszystkich: świeckich, zakonników i duchownych do tego, abyśmy byli bliżej siebie, abyśmy byli bardziej wrażliwi i współczujący, mający dla siebie czas, zrozumienie i czułość? Czyż nie pora wrócić do tej pierwotnej miłości, o której pisał w swoich pismach Tertulian (I/II w.) niejako podziwiając współczesnych sobie chrześcijan mówiąc: „zobaczcie, jak oni się miłują”?

Może warto zapytać, jak jest z tą „bliskością” w naszych rodzinach, miejscach pracy, parafiach, ruchach i wspólnotach świeckich i religijnych, relacjach koleżeńskich, przyjacielskich a nawet przełożeńskich? Jak jest z nią wówczas, gdy ktoś z mojego otoczenia myśli inaczej, ma odmienne zdanie, inne spojrzenie na pandemię, sposób przyjmowania Komunii św. czy chociażby na sprawy polityki?

Przytoczone powyżej słowa papieskie stały się trochę niespodziewanym wyrażeniem moich marzeń o Kościele, aby był on dobrym Samarytaninem, który się zbliża, podchodzi i pomaga kontynuować naszą podróż oraz wspiera w wykonywaniu „kolejnych kroków”.

„Bliskość jest stylem Boga” – powiedział papież – czy te słowa, nie powinny być przyczyną do rachunku sumienia dla każdego z nas, członków Kościoła? Z pewnością jednak, zacząć trzeba od siebie (najbardziej właściwa metoda), dlatego przede wszystkim sobie stawiam pytanie: Czy ta bliskość, która charakteryzowała postępowania dobrego Samarytanina jest moim stylem postępowania pośród codzienności?

Pamiętajmy, że Kościół to nie ONI, ale MY.