Spotkanie z Bogiem nad Bugiem

Kostomłoty? A gdzie co to jest? Pewnie jakaś nieduża wieś z lokalnym sanktuarium? Pełno takich w centralnej Polsce. Już na parkingu naszym oczom ukazuje się krzyż prawosławny i mała budowla z klasycznymi, wschodnimi kopułami. Po drugiej stronie drogi, stoi mały, drewniany kościół otoczony zielenią i trochę większa plebania. Przy budynku krzątają się parafianie, wygląda to na pielenie grządek. A potem… No właśnie, Bóg tylko sobie znanymi drogami prowadzi ludzi do zbawienia. Potem było już tylko wielkie „duchowe wow” w jedynej na świecie katolickiej neounickiej parafii obrządku bizantyjsko-słowiańskiego z 63. parafianami.

Tak sobie lubię pojeździć tu i tam, zazwyczaj pielgrzymkowo. Na pielgrzymkę na Podlasie zapisałam się w parafii Czerwińsk ze względu na Kodeń. Gdy przed laty byłam katechetką, pewien uczeń z nauczania początkowego, taki sympatyczny grubasek, podszedł do mnie i zapytał, czy byłam w Kodniu, bo on był. Nie byłam niestety. Ten Kodeń za mną „chodził”, planowałam nawet pielgrzymkę indywidualną. I tak oto po około ćwierćwieczu od tamtego pytania pojechałam z grupą pielgrzymkową do Kodnia (znanego z książki Zofii Kossak pt. „Błogosławiona wina”), a odkryłam Kostomłoty.

W programie pielgrzymki był między innymi Pratulin. Jadąc na Podlasie południowe miałam mgliste pojęcie o Męczennikach Podlaskich (pratulińskich). Dopiero tam, na miejscu, dotarło do mnie, kim oni byli i co przechodzili, chcąc pozostać wiernymi odziedziczonej po przodkach wierze katolickiej w wersji wschodniej.

Przed Pratulinem pojechaliśmy jednak do Kostomłotów nad Bugiem. Po drugiej stronie rzeki leży białoruski Brześć (przez stulecia „nasz” Brześć). W niewielkim drewnianym kościele pw. św. Nikity, Sanktuarium Męczenników Podlaskich, które wewnątrz okazało się cerkwią z okazałym ikonostasem, pojęłam gdzie jestem i czyje dusze krążą nad tym miejscem (fot. 1).

O przodkach swoich parafian opowiedział proboszcz ks. Piotr Witkowicz. Żałuję, nie nagrywałam, ale korzystając z dostępnych danych przedstawię zarys, skąd wzięli się neouniccy katolicy w Kostomłotach nad Bugiem.

Katolicki Kościół unicki powstał po zawarciu Unii Brzeskiej w 1596 roku (stąd nazwa unici), umożliwiającej ludziom mieszkającym na tamtych terenach zachowanie liturgii wschodniej, ale też wierności papieżowi w Rzymie. Unia Brzeska połączyła Cerkiew prawosławną z Kościołem łacińskim w Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Część duchownych prawosławnych i wyznawców prawosławia uznała wtedy papieża za głowę Kościoła i przyjęła dogmaty katolickie, zachowując jednak bizantyjski, wschodni ryt liturgiczny.

Przełomowym momentem w dziejach Kościoła Unickiego był Synod zamojski z 1720 roku, od czasów którego nastąpił rozwój Kościoła greckokatolickiego (to z kolei zbiorcza nazwa Kościołów katolickich wschodniej tradycji bizantyńskiej, dla odróżnienia od innych tradycji katolickich, przede wszystkim od rytu „łacińskiego”. Kościoły greckokatolickie należą do Katolickich Kościołów wschodnich, będąc jednocześnie częścią Kościoła katolickiego).

W czasie rozbiorów carat postanowił jednak oderwać unitów od jedności z Rzymem. Cierpieli oni niewyobrażalne prześladowania i tortury, karano ich też pieniężnie. Nie chcieli jednak przechodzić na prawosławie, nawet za cenę utraty życia.

Tak było na przykład we wspomnianym Pratulinie (położonym 30 km na północ od Kostomłotów). 24 stycznia 1874 roku przybył tam zastęp kozaków, ponieważ parafianie (zebrało się około 800) bronili dostępu do świątyni duchownemu prawosławnemu z Patriarchatu Moskiewskiego, trzymając przed sobą krzyż (zachował się do dziś). Rozpętała się walka wręcz, Kozacy zaczęli strzelać.

Pierwszy został zabity 25-letni Wincenty Lewoniuk, potem następni. Kilka osób zmarło na skutek ran w domach. Kozakom udało się wejść do świątyni, którą otworzono siekierą. Ciała zabitych pochowano w jednej mogile. Usiłowano zrównać ją z ziemią, ale mieszkańcy przez lata dbali o miejsce pochówku bohaterów. Wincenty Lewoniuk wraz Dwunastoma Towarzyszami został beatyfikowany przez Jana Pawła II w 1996 roku.

W Pratulinie zachowały się jedynie fragmenty fundamentów kościoła, którego lud okoliczny bronił własną piersią. Obejrzeliśmy też wystawę o dziejach Męczenników Podlaskich ze zdjęciem wiernych, którzy w nagrodę za trwanie przy wierze katolickiej otrzymali papieskie ordery Pro Ecclesia et Pontifice (fot. 3). Na zdjęciu, w gronie mężczyzn, jest też jedna kobieta. Gdy patrzyłam na to zdjęcie, dotarł do mnie heroizm tych ludzi - gotowi byli oddać życie, byleby tylko nie odejść od wiary, w której zostali ochrzczeni i wychowani, ale pojęłam też lepiej sens papieskiego odznaczenia.

Wracam do historii. Parafia kostomłocka podzieliła los zlikwidowanej unickiej diecezji chełmskiej. Usunięto proboszcza, w 1875 roku na plebanii zamieszkał duchowny prawosławny. Ludzie przestali modlić się w cerkwi. Życie religijne trwało w podziemiu, w prywatnych domach, a nawet lasach. O bolesnych losach unitów z Podlasia napisał Władysław S. Reymont w książce „Z ziemi chełmskiej”.

Do 1905 roku za korzystanie z posługi księży rzymskokatolickich, tak unitom jak i sprawującym nabożeństwa księżom groziła zsyłka na Syberię. Wielu doświadczyło tych represji. Jednak w 1905 roku car Mikołaj II wydał tzw. ukaz tolerancyjny, który umożliwił byłym unitom formalną zmianę obrządku na rzymsko-katolicki.

Po odrodzeniu się Polski w 1918 roku reaktywowano łacińską diecezję janowską. Jej pierwszy biskup Henryk Przeździecki podjął starania o odrodzenie Kościoła greckokatolickiego w ramach tzw. neounii. Neounicka parafia w Kostomłotach nad Bugiem odrodziła się 31 stycznia 1927 roku. Została powołana na wniosek dwunastu gospodarzy kostomłockich wraz z wójtem gminy Janem Prokopiukiem. Wystąpili oni do biskupa siedleckiego (katolickiego) z prośbą o przydzielenie katolickiego kapłana, biegłego w obrządku cerkiewnym. Tuż przed II wojną światową parafia liczyła 239 osób.

Po wojnie neounici z Kostomłotów w ramach akcji „Wisła” zostali przesiedleni w okolice Olsztyna. Na ich powrót cierpliwie czekał zasłużony proboszcz ks. Aleksander Przyłucki (zmarł w 1969 roku). Większość parafian powróciła w rodzinne strony na przełomie lat 60. i 70. Aktualnie, zgodnie z decyzją Stolicy Apostolskiej, parafia w Kostomłotach podlega jurysdykcji biskupa siedleckiego Kazimierza Gurdy. To jedyna na świecie parafia katolicka neounicka obrządku bizantyjsko-słowiańskiego.

Podczas pielgrzymki modliliśmy się w drewnianej, kostomłockiej cerkwi z I połowy XVII w. Patronuje jej św. Nikita, męczennik, rzymski legionista (IV wiek), czczony zarówno na wschodzie, jak i zachodzie. Moją uwagę zwróciło to, że ikony były „ubrane”: dookoła ram lub w tle wisiały „stroje” w postaci długich serwet czy obrusów, przepięknie wyhaftowanych (fot. 2).

Na jednej ze ścian cerkwi wisiały cztery portrety: papieża Franciszka, Jana Pawła II, biskupa siedleckiego Kazimierza Gurdy i abp. Światosława Szewczuka, arcybiskupa większego kijowsko-halickiego Greckokatolickiego Kościoła Ukraińskiego, zwierzchnika Kościoła katolickiego obrządku bizantyjsko-ukraińskiego. Na terenie parafialnym był też ołtarz polowy, który zachwycał wiodącymi do niego, kamiennymi schodami i kolorystyką wnętrza, dzwonnica. sklepik i dom parafialny (plebania).

Od 8 do 10 czerwca parafianie z Kostomłotów będą pielgrzymować do Pratulina. 10 czerwca zaplanowano w Kostomłotach Biesiadę Piosenki Słowiańskiej, a w niedzielę 11 czerwca – odpust kostomłocki z Boską Liturgią, w języku staro-cerkiewno-słowiańskim, czyli najstarszym literackim języku słowiańskim. Ks. proboszcz Piotr Witkowicz jest birytualistą, co oznacza, że może celebrować Mszę św. w dwóch obrządkach: rycie łacińskim oraz obrządku wschodnim.

Parafia w Kostomłotach nad Bugiem ma stronę: www.kostomloty.com oraz Fejsbuka:
https://www.facebook.com/KostomlotyNadBugiem/. Można tam poznać dokładną historię neounitów i obejrzeć ich zdjęcia, na przykład w barwnych strojach słowiańskich. Gościnne progi cerkwi przekracza każdego roku wiele tysięcy pielgrzymów i turystów, z kraju i zagranicy. Parafia dysponuje bazą turystyczną-campingową o nazwie „Stanica Jedności” i polem namiotowym z zapleczem sanitarnym i aneksem kuchennym.

W Kostomłotach nad Bugiem spotkałam Boga w ludziach, którzy żyjąc z dziada pradziada na południu Podlasia, wbrew wichrom historii, pokonując liczne przeciwności losu przetrwali, pozostając wierni swej wierze i tradycji. Chwała im za to.