Czy starość się rzeczywiście Panu Bogu nie udała? Odpowiedź „Leonianum”

Wiele razy słyszałem to tak samo popularne jak i powierzchowne porzekadło, wypowiadane czy to przez ludzi w podeszłym wieku czy czasami młodych, którym przypadło opiekować się osobami starszymi, zwłaszcza nieuleczalnie chorymi. Na blogu cytowałem kiedyś zdanie 80 letniego K. Kutza, który o starości napisał tak: „Człowiek nie lubi mówić o sobie źle, a innej wersji starości nie ma. Starość jest okropna, obrzydliwa nieestetyczna. Oznacza, że już nigdy nie będzie fajnie i że już nigdy nie będziemy fajni. Ludzie od tej świadomości próbują uciec, ale to jest oszukiwanie samego siebie”.

 Wiele razy słyszałem to tak samo popularne jak i powierzchowne porzekadło, wypowiadane czy to przez ludzi w podeszłym wieku czy czasami młodych, którym przypadło opiekować się osobami starszymi, zwłaszcza nieuleczalnie chorymi. Na blogu cytowałem kiedyś zdanie 80 letniego K. Kutza, który o starości napisał tak: „Człowiek nie lubi mówić o sobie źle, a innej wersji starości nie ma. Starość jest okropna, obrzydliwa nieestetyczna. Oznacza, że już nigdy nie będzie fajnie i że już nigdy nie będziemy fajni. Ludzie od tej świadomości próbują uciec, ale to jest oszukiwanie samego siebie”.

 Jakże inna była perspektywa Jana Pawła II. Nieobce były mu trudy starości; doskonale znał też słynne zdanie z Księgi Koheleta: „Młodość jak zorza poranna szybko przemija (…) marność nad marnościami (…) marność nad marnościami - wszystko marność” (Koh 11,10; 1,2). A jednak pisząc w wieku 78 lat swój piękny „List – do moich Braci i Sióstr – ludzi w podeszłym wieku” (1999 r.), przyjmuje inną perspektywę: wiara (…) opromienia swym światłem starość, która nie jest już postrzegana i przeżywana jako bierne oczekiwanie na moment unicestwienia, ale jako zapowiedź rychłego już osiągnięcia pełnej dojrzałości. Lata te należy przeżywać w postawie ufnego zawierzenia Bogu, szczodremu i miłosiernemu Ojcu” (List, n.16).

 Katolickie Centrum Formacji i Fundacja „Leonianum” Piękne życie w Sikorzu rozpoczynając swoją pracę na rzecz seniorów w Diecezji Płockiej, świadomie wpisuje się w ten nurt myślenia, działania i pomocy osobom starszym. Pragnie nieść nadzieję. Przeciwstawia się rezygnacji, narzekaniu czy nie daj Boże największej współczesnej pokusie wobec starości – myśli o eutanazji.

 Centrum chce pokazać, że starość się Panu Bogu udała, ponieważ ludzie w wieku podeszłym są strażnikami pamięci zbiorowej, umieją patrzeć na życie jako całość, łatwiej odkrywają działania Opatrzności, a często w kruchości swojego ciała i przy wątłych siłach witalnych zadziwiają wielkością ducha. Jeśli Cyceron przyrównał starość do jesieni życia, to umiejmy spojrzeć na nią poprzez pryzmat dojrzewających owoców, ogrodów pełnych piękna jesiennych kwiatów, ale i ziemi gotowej do nowego siewu. .

 Dojrzeć to można oczywiście nie poprzez traktaty naukowe, ale codzienną praktykę chrześcijańskiej opieki nad starszymi, która wynika z nadziei i budzi nadzieję. Znał ją już Autor Księgi Kapłańskiej: ”Przed siwizną wstaniesz, będziesz szanował oblicze starca”: (Kpł 19, 32); zawarta była w IV przykazaniu Boskim : „Czcij ojca i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie”. Nadzieja towarzyszyła też biblijnym osobom starszym, żeby wymienić tylko Abrahama, Mojżesza, Elżbietę, Zachariasza, Symeona, Annę.

 Podoba mi się nazwa fundacji Leonianum: Piękne jest życie. Przypomina zdanie z Listu do osób w podeszłym wieku, w którym Jan Paweł II szczerze dzieli się uczuciami, jakich doznawał u schyłku swego życia, po ponad dwudziestu latach posługi na Stolicy Piotrowej. Papież napisał: „Mimo ograniczeń mego wieku bardzo wysoko cenię sobie życie i umiem się nim cieszyć. Dziękuję za to Bogu. Pięknie jest służyć aż do końca sprawie Królestwa Bożego” (List , n. 17)

 Jaka to sztuka umieć się cieszyć życiem mimo ograniczeń wieku. Oczywiście, do tego potrzebna jest i opieka medyczna, i troskliwość rodzinna czy społeczna. Jednak zdolność cieszenia się życiem w podeszłym wieku opiera się głównie na żywotności ducha ludzkiego, ciekawości świata, zdolności do słuchania innych, no i na służbie - aż do końca - sprawie Królestwa Bożego. Dlatego w chrześcijańskich centrach pomocy osobom starszym ważna jest – owszem - aktywność intelektualna, fizyczna, artystyczna, ale zawsze połączona z modlitwą za rodzinę, Kościół, kapłanów, ojczyznę i w wielu intencjach współczesnego świata.

 Taka starość udała się Bogu i nie powinna być spychana na margines społeczeństwa. Człowiek w podeszłym wieku powinien czuć bliskość rodziny, sąsiadów, kolegów z pracy, uczniów, przyjaciół. Jakże ważna jest solidarność z osobami starszymi, przebywającymi w domach opieki. Jan Paweł II pisze, że „instytucje te zasługują (…) na uznanie, doświadczenie zaś poucza nas, że ich posługa może być bardzo cenna, pod warunkiem, że kierują się nie tylko kryterium sprawności organizacyjnej, ale dobrocią i wrażliwością. Wszystko to jest łatwiejsze, jeśli dzięki relacjom z krewnymi, przyjaciółmi i wspólnotami parafialnymi pensjonariusze domu starców mogą czuć się kochani i nadal przydatni społeczeństwu” (List, nr 13).

 Takie domy są naturalnym miejscem wolontariatu katolickiego, który nie tylko mieści się w instytucjonalnych ramach kościoła katolickiego, ale wyrasta z chrześcijańskich motywacji, kieruje się zasadami Ewangelii i karmi chrześcijańskim życiem sakramentalnym. Jest jednocześnie dogodnym miejscem dotarcia do ludzi nie związanych z Kościołem. Jeśli w wolontariat w Europie zaangażowanych jest ponad 100 mln ludzi ( 22-23 proc. osób powyżej 15. roku), to przecież nie wszyscy są aktywnymi członkami Kościołów. Po cichu żywię nadzieję, że przynajmniej dla niektórych wolontariat jest wyrazem ich anonimowego chrześcijaństwa.

 Z całego serca życzę pracownikom i wolontariuszom Leonianum, aby pokazali, że starość się jednak Panu Bogu udała.