Pandemia i wrażliwość etyczna

Nic bardziej bezsensownego nie można powiedzieć niż powtarzać za pragmatykami, że w czasie epidemii rozważania etyczne tylko komplikują decyzje polityków i lekarzy. Jeśli nawet wszelkiej maści utylitaryści nie wypowiadają głośno swego credo - „nie ma co żałować róż, jeśli płoną lasy.” – to przecież w tym duchu zastanawiano się na początku epidemii w kilku krajach europejskich, czy nie wzmocnić populacyjnej odporności na COVID-19 poprzez sprawdzenie jego działania w szerokich kręgach społecznych. Nie jestem do końca pewien, czy brano pod uwagę sytuację ludzi w podeszłym wieku, którzy tego testu na pewno by nie przeżyli.

Nic bardziej bezsensownego nie można powiedzieć niż powtarzać za pragmatykami, że w czasie epidemii rozważania etyczne tylko komplikują decyzje polityków i lekarzy. Jeśli nawet wszelkiej maści utylitaryści nie wypowiadają  głośno swego credo  - „nie ma co żałować róż, jeśli płoną lasy.” – to  przecież w tym  duchu zastanawiano się  na początku epidemii w kilku krajach europejskich,  czy nie wzmocnić populacyjnej odporności na  COVID-19 poprzez  sprawdzenie jego działania  w  szerokich kręgach społecznych. Nie jestem do końca pewien,  czy  brano pod uwagę sytuację ludzi w podeszłym wieku, którzy  tego  testu na pewno by nie przeżyli.

Wydaje mi się, że na początku epidemii kwestie etyczne  związane z  ustalaniem priorytetów w racjonowaniu technologii  medycznych,  określone zostały przez dwa  fakty; najpierw owe kilka procent chorych na COVID-19 [od 6%  w Chinach do 10% we Włoszech], które  wymagały  hospitalizacji na oddziałach intensywnej  terapii i po drugie - przez funkcjonujące w społeczeństwach  zsekularyzowanych  teorie sprawiedliwości – od libertriańskich, poprzez utylitarystyczne aż po egalitarystyczne.  Liberałom, utylitarystom, a nawet egalitarystom  wydawało się, że zakres  epidemii nie  zakłóci ich   pragmatycznych poglądów  etycznych.

Sytuacja zmieniła się  radykalnie, kiedy okazało się,  że  nie wystarcza  respiratorów, ludzie  starsi umierają w samotności, wielu zmarłych  grzebie się  we  wspólnych mogiłach,  a  mieszkańcy  DPSów zostali pominięci w – co za słowo -priorytetyzacji  czyli ustalaniu  dostępu do  leków, urządzeń czy  nawet miejsc  na Oddziałach Intensywnej Terapii. Epidemia  w jednym momencie odsłoniła  towarzyszące  współczesnej medycynie dylematy moralne. Wynikają one z  braku środków, zasobów ludzkich i urządzeń, które byłyby  w stanie zaspokoić  potrzeby wszystkich chorych.   Na palcach dwu rąk można policzyć państwa na świecie, które  stać na   pełną i sprawiedliwą  alokację technologii medycznych.

Na co dzień   skutki  niewydolności  państw w tej materii widać w nieustających akcjach charytatywnych, gdzie  rodzice  ze łzami w oczach błagają o pomoc dla swoich cierpiących dzieci. Często  za  astronomiczne kwoty dzieci mogą leczyć się  w Stanach Zjednoczonych czy gdzie indziej. Mniej   spektakularne,  co nie znaczy mniej dramatyczne wersje tego zjawiska przeżywają  na co dzień  setki jeśli nie tysiące  pacjentów, choćby onkologicznych, którzy nie mają  dostępu do  takiego czy innego leku zagranicznego, ponieważ nie stać NFZ na jego finansowanie.

Na co dzień odpowiedzialni za służbę  zdrowia, a także pewnie i  lekarze uspokajają   swoje sumienia koniecznością  brania pod uwagę potrzeb  całego społeczeństwa. Powoduje to niemożliwość przesuwania na korzyść  partykularnych drogich terapii  ograniczonych zasobów potrzebnych dla  szerokiego ogółu. W czasie pandemii brak  środków postawił lekarzy wobec   dramatycznych wyborów; komu wdrożyć  wentylację   mechaniczną,  jakie stosować kryteria w konieczności wyboru między młodymi i starszymi, tymi, którzy mają  większe  szanse przeżycia i mniejsze, ludźmi szczególnie potrzebnymi, np. pracownikami służby zdrowia.

W  wytycznych etyków  włoskich i  hiszpańskich  pojawiło się  kryterium wieku oraz kryterium społeczne. Zostały one skrytykowane, ale konia z  rzędem temu, kto zapewni że nie były stosowane w ostatnim czasie. Personalistyczna  bioetyka katolicka sprzeciwia się   takiej praktyce,  deklarując, że  „środki ratunkowe powinny być przydzielane chorym, dla których w ocenie pracowników  służby zdrowia, są one naprawdę konieczne dla ratowania ich życia i stosownie według kolejności, w jakiej ci pacjenci zostaną przyjęci :w  szpitalu” [Stanowisko Zespołu Ekspertów KEP ds.  Bioetycznych w kwestii  dystrybucji środków ratunkowych w sytuacji pandemii wywołanej przez koronawirusa SARS-CoV-2].

Warto zwrócić  uwagę  na słowa „w ocenie pracowników  służby zdrowia”.  Jakkolwiek eksperci Episkopatu  piszą, że  same kryteria kliniczne nie są  wystarczające, to jednak w połączeniu z zachowaniem szacunku dla godności każdego człowieka, przy solidarnym  pojmowaniu  sprawiedliwości, to sumienie i wiedza lekarza ostatecznie  rozstrzygają   wspomniane  dylematy bioetyczne. Zwraca na to uwagę prof. J. Pawlikowski, lekarz i etyk, od 2019 r.  Dziekan Wydziału Medycznego Collegium Medium UKSW w  Warszawie [por. Etyczny wymiar decyzji priorytetyzacyjnych i alokacyjnych dotyczących stosowania zaawansowanych technologii medycznych w kontekście pandemii COVID-19, „Medycyna  Praktyczna, 2020, nr  4)]. Warto  czytać tekst Pana Profesora w kontekście  Stanowiska Ekspertów KEP.