Jeśli masz powiedzieć tak lub nie

Od kilku lat nie mam noworocznych postanowień. Nie mam, bo nie dotrzymuję. Jednak początek roku sprawił, że przypominają mi się złote myśli, maksymy, cytaty, zanotowane w różnych okolicznościach i na byle czym. I tak idą ze mną przez życie, jakoś mnie kształtują, dodają odwagi, zmuszają do zmiany myślenia.

Fot. blog 80.jpg

 fot.ttregionalna.pl

Od kilku lat nie mam noworocznych postanowień. Nie mam, bo nie dotrzymuję. Jednak początek roku sprawił, że przypominają mi się złote myśli, maksymy, cytaty, zanotowane w różnych okolicznościach i na byle czym. I tak idą ze mną przez życie, jakoś mnie kształtują, dodają odwagi, zmuszają do zmiany myślenia.

„Jeśli masz powiedzieć „tak” lub „nie”, mów zawsze „tak”” – to myśl mędrca hinduskiego, zanotowana przeze mnie zielonym mazakiem, w zeszycie w kratkę, gdy miałam jakieś 20 lat. A notowałam różne rzeczy często i chętnie: cytaty z książek i gazet, kwestie aktorskie z filmów, wypowiedzi zasłyszane na ulicy. Na kolorowych karteluszkach, fragmentach kartek wyrwanych w pośpiechu z zeszytu, białych kartkach formatu A-4, w notesach, kalendarzach czy pamiętnikach. Trudno powiedzieć, czy było to moje hobby, ale wciąż znajduję te mimochodem poczynione notatki w moich różnych szpargałach. Internet z fejsbukiem mnie nie uwiodły – nadal lubię notować coś na papierze.

Gdy te myśli pamiętam, wykorzystuję w rozmowach. Nie zawsze jednak ich głoszenie przebiegało bezkarnie. Swego czasu w internacie płockiej „Jagiellonki” (wspaniałe czasy Studium Nauczycielskiego) razem z koleżankami przyklejałyśmy te skrawki papieru z cytatami na szafie z ubraniami. Jeden z tekstów, dotyczący medycy i farmacji, był dość dosadny. Miałyśmy pecha – przeczytała go wychowawczyni i cytaty z szafy, ku naszemu niezadowoleniu, musiały zniknąć. 

Potem, w latach studiów teologicznych, zaczytywałam się przypowiastkami Anthony`ego de Mello (dopiero kilka lat później pojawiły się pod jego adresem pewne zarzuty). Z tamtego czasu najlepiej zapamiętałam chyba historyjkę „o świni i nauce”. Nosi tytuł „Rozczarowanie”: „Uczniowie nie mogli zrozumieć postępowania Mistrza, który arbitralnie – jak im się zdawało – jednych przyjmował za uczniów, a innych odrzucał. Zrozumieli dopiero wtedy, gdy Mistrz powiedział:  - Nie starajcie się uczyć świni śpiewu. Stracicie tylko czas. I rozdrażnicie świnię”. 

Gdy mi się udawało, przemycałam te maksymy w różnych „mądrych” opracowaniach. Wywołałam uśmiech na twarzy ważnej komisji i słuchaczy mojego egzaminu doktorskiego, gdy w referacie zacytowałam fragment z „Przeminęło z wiatrem” (ten film to moja słabość, w Nowy Rok obejrzałam go po raz n-ty): „Szanuj czas. Czas jest istotą naszego życia”.

Zresztą Scarlett O`Hara jakoś za mną „chodzi”, bo gdy przed laty TVP2 w Boże Narodzenie wyemitowała mini reportaż o moim wyborze na rzeczniczkę, też się do niej odwołałam. Co zrobię, gdy przyjdzie mi się zmierzyć z trudną sytuacją w Kościele? „Pomyślę o tym jutro…”. Jakkolwiek rozumie się te słowa, sugeruję, aby nie interpretować ich jako „bezmyślnej beztroski”, ale raczej rozpatrywać w kategoriach „mądrego namysłu”.  

Te moje cytaty czasami są dobrze znane, jak na przykład ten: „Trwaj chwilo, jesteś tak piękna” („Faust” Goethego) albo „Ja to czuję, / ja to słyszę / kiedyś wszystko to usłyszę” (S. Wyspiański, „Wesele”).  Czasami mniej: „…tam, gdzie Go zabito / czuwa kamień” (wiersz J.S. Pasierba). Czasami są dostojne i wzniosłe: „Każda wielka rzecz musi kosztować i być trudna. Tylko rzeczy małe i liche są łatwe” (kard. S. Wyszyński).

Czasami aktualne przez całe życie: „Nigdy nie ulegajmy pesymizmowi i temu zgorzknieniu, jakie każdego dnia proponuje nam diabeł” (papież Franciszek) albo „Prawda bez miłości byłaby niczym cymbał brzmiący” (kard. J. Ratzinger). Albo ten: „Prawda, to zetknięcie się dobra z inteligencją” (S. Weil). Lub coś takiego dowcipnego: „Boże, pomóż mi uwierzyć w prawdę o sobie, bez względu na to, jak ona jest piękna” (autor nieznany).

Czasami są to też wiersze, jak ten o miłości i nadziei: „A jeżeli nic? A jeżeli nie? / Trułem się myślą złudną, / Tobą jasną, tobą cudną, / I zatruty śnię: / A jeżeli nie? / No to… trudno. / A jeżeli coś? A jeżeli tak? / Rozgłębią mi się zorze, / Ogniem cały świat zagorze / Jak czerwony mak, / Bo jeżeli tak, / No to – Boże!!!” (J. Tuwim, „Jeżeli”). Czasami maksymy z przeczytanych książek: „Ostatecznie nic nas chyba nie omija. Żeby być człowiekiem, trzeba wypić kielich” (G. Green, „Sedno sprawy”) albo: „Wybierać zwątpienie jako filozofię życia to tak, jak wybierać bezruch jako sposób przemieszczania się w przestrzeni” (Y. Martel, „Życie Pi”).

Gdy ogarnia mnie smutek egzystencjalny, przypomina mi się Albert Einstein: „Życie nieomal na pewno ma sens”. Gdy muszę popracować nad czymś także nocą, przypominam sobie, że „Wielkie dzieła są dziećmi nocy i samotności” (nie pamiętam autora). Gdy coś burzy mój plan, wspominam Woody Allena - „Jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, opowiedz mu o swoich planach”.

Gdy czeka mnie nieuniknione, powtarzam słowa Williama Hemingwaya „Nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie”. Gdy dzieje się coś odwrotnego do sukcesu, przypominam sobie, że „Porażka jest czymś, co staje się często nieodzowne i konieczne” (R. Pausch). A gdy ktoś mnie pyta, czemu czytam książki, przychodzi mi na myśl Krzysztof Kieślowski, który powiedział kiedyś, że czytając je można doświadczyć czegoś więcej od tego, czego można jedynie dotknąć i zobaczyć.

Te cytaty, to zaledwie maleńki wyjątek z moich zbiorów. Może w końcu jakoś je uporządkuję? Wszak jestem „człowiekiem cytatu”, w nim mieści się całe sedno, cała prawda - „Jeśli masz powiedzieć: „tak” lub „nie”, mów zawsze „tak”. „Tak” otwiera Ci drogę rozwoju, „nie” zamyka ją na zawsze”.