W jakże sprzyjających okolicznościach przyrody

Letnia kanikuła w pełni. Kto żyw, wyjeżdża na łono natury, aby kontemplować jej piękno i z dystansu spojrzeć na sprawy dnia codziennego. I oto w ręce wpada ciekawy artykuł. Ciekawy, choć napawający troską: co naukowcy są w stanie wymyślić dalej? Jaką tezę będą forsować w najbliższym czasie? Jaki system edukacji narzucą młodemu pokoleniu w imię obrony ludzkości, a w rzeczywistości przeciwko niej?

Blog17.jpg

Letnia kanikuła w pełni. Kto żyw, wyjeżdża na łono natury, aby kontemplować jej piękno i z dystansu spojrzeć na sprawy dnia codziennego. I oto w ręce wpada ciekawy artykuł. Ciekawy, choć napawający troską: co naukowcy są w stanie wymyślić dalej? Jaką tezę będą forsować w najbliższym  czasie? Jaki system edukacji narzucą młodemu pokoleniu w imię obrony ludzkości, a w rzeczywistości przeciwko niej?

Otóż Tomasz T. Terlikowski pisze (chwała mu za konsekwentną i wytrwałą obronę prof. Chazana!), że w brytyjskim systemie edukacyjnym zakazano kreacjonizmu. Znaczy to, że  będzie można głosić „jedynie słuszną teorię”, iż wszystkie procesy na świecie są przyczyną historii, różnorodności i złożoności życia na ziemi. Tym samym nakazuje się przyjęcie tzw. naukowej teorii ewolucji.

Publicysta, podając argumenty za kreacjonizmem, powołuje się na badania Ann Gauger i Douglasa Axe, którzy na konkretnych strukturach biologicznych wykazali, iż „mechanizm przypadkowych mutacji, który zmienia całe organizmy w zupełnie nowe, jest zwyczajnie w naturze niemożliwy”.       

Kochani ludzie nauki! Naprawdę nie potrzeba sięgać do opasłych tomów, udowadniać tez nie do udowodnienia, powoływać się na wyssane z palca teorie, przypominać badania quasi autorytetów. Wystarczy na przykład: popatrzeć z mazurskiego wzgórza na jezioro Wigry,  posłuchać szumu fal Bałtyku w Krynicy Morskiej, popłynąć jachtem po Pojezierzu Brodnickim lub kajakiem po Skrwie Lewej, wejść na Giewont, pospacerować po Gorcach etc., etc., etc.  

Kto w pięknie natury nie widzi Boga – nie widzi nic… „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami…” (Rdz 1-2). Potem Bóg zadbał o pojawienie się światłości, stworzenie istot dużych i małych, a wreszcie człowieka. I teraz ten człowiek wymyśla, że to on jest bogiem i że Boga nie ma. Czyli przeczy swemu własnemu istnieniu. A wystarczy dobrze rozejrzeć się wokół, żeby dostrzec i siebie, i Boga w pięknie natury.