Wielkanoc jednak się odbędzie

Nie jest dobrze, powiem więcej, jest dość źle. Wielkanoc tuż tuż, ale jakoś trudno się cieszyć z nadchodzącego zmartwychwstania Jezusa, gdy wokół jakby smutno. Tak, wiem, że grób jednak będzie pusty, bo Ewangelie nie kłamią. Wiem, że podobnie jak Marie, Jan i Piotr też do tego pustego grobu dotrę. Wiem to na pewno, ale nie ukrywam, że trwający w większości środków społecznego przekazu lincz na Kościele napawa mnie ogromnym smutkiem, bo uważam go za niesprawiedliwy.

Fot._blog_92.jpg

Nie jest dobrze, powiem więcej, jest dość źle. Wielkanoc tuż tuż, ale jakoś trudno się cieszyć z nadchodzącego zmartwychwstania Jezusa, gdy wokół jakby smutno. Tak, wiem, że grób jednak będzie pusty, bo Ewangelie nie kłamią. Wiem, że podobnie jak Marie, Jan i Piotr też do tego pustego grobu dotrę. Wiem to na pewno, ale nie ukrywam, że trwający w większości środków społecznego przekazu lincz na Kościele napawa mnie ogromnym smutkiem, bo uważam go za niesprawiedliwy.

Wielkanoc jednak się odbędzie. Chociaż pierwsze w historii Narodowe Święto Chrztu Polski, obchodzone w kraju 14 kwietnia, w Gnieźnie, kolebce polskiej państwowości, poprzedziła 13 kwietnia lokalna parada równości. Wiemy, że chrzest, który w roku 966 przyjął książę Mieszko I wraz ze swoimi najbliższymi, oznaczał początek Państwa Polskiego. Z tego powodu wspomnienie tej rocznicy „nie tylko chrześcijanom, lecz wszystkim Polakom daje szczególną sposobność do uroczystego świętowania, radowania oraz ufnego patrzenia w przyszłość” (papież Franciszek). Uczestnicy parady równości postanowili pokazać, że też liczą na przyszłość, bo teraz „nie zawsze mają równe prawa”. Czyżby?

Chociaż kilka tygodni temu francuski tygodnik - rzekomo satyryczny – „Charlie Hebdo” zamieścił obrzydliwą kpinę z ukrzyżowania, z napisem „Kościół otwiera oczy na pedofilię”. Wiszący na krzyżu człowiek ma przypominać Jezusa wiszącego na krzyżu, z genitaliami wychodzącymi z czoła. Trzy lata temu w jednym z blogów odnotowałam zamach w tej specyficznej redakcji – 7 stycznia 2015 r. dwóch uzbrojonych napastników zabiło tam 12 osób, a 11 raniło. Uzbrojeni napastnicy krzyczeli „Allahu Akbar”. Zamach terrorystyczny to zawsze czyn godzien potępienia, ale czyż nie wziął się on z bezsilności wyznawców Mahometa, po wielokroć szarganego przez „ChH”?

Chociaż (i tu wzbudzę liczne kontrowersje) polski Episkopat został „ukrzyżowany” za konferencję, podczas której ogłosił wyniki kwerendy dotyczącej molestowania małoletnich przez księży. Za to większość mediów, poza nielicznymi katolickimi, w obawie przed tym, że zostaną uznane za obrońców księży – pedofili, nawet nie zająknęły się o nieaktualności, braku merytoryczności i profesjonalizmu tzw. raportu Fundacji „Nie lękajcie się”.

Chociaż obecność „kobiety w czerwieni” przy papieżu Franciszku, bynajmniej nie troszczącej się o ofiary pedofilii, ale o swoje polityczne interesy, nie została w żaden sposób udaremniona przez osoby znające poglądy i działalność tej pani. Tak, Kościół w Polsce ma wiele problemów, ale nie jest nim pedofilia. Po 10-letnim okresie pracy w diecezji mam odwagę to napisać. A wytykanie ludziom Kościoła wszystkich wad tego świata jest nie fair w sytuacji, gdy w swoim życiu za nic ma się Dekalog i Ewangelię. Belka w oku, po prostu.

Chociaż w Wielki Poniedziałek spłonęła paryska katedra Notre Dame. Zapewne podobnie jak 9 tysięcy innych kościołów we Francji, została podpalona. Świat o tamtych kościołach milczał. Kto by się tam przejmował jakimiś świecącymi pustkami świątyniami katolickimi? Nie wiem, czemu taki zabytek nie był dobrze chroniony przez gospodarzy, przez państwo. Nie wierzę w przypadek. Gdy oglądałam kłęby dymu, a potem płomienie ognia, wydobywające się z katedry, przypomniała mi się czytana w dzieciństwie wspaniała powieść Wiktora Hugo. A potem ze smutkiem pomyślałam, że prawdopodobnie już nigdy Notre Dame nie zobaczę, a przecież o wyjeździe do Paryża marzę od wielu lat.

Chociaż piękne i wielowiekowe tradycje religijne nie wystarczają, aby przekaz wiary trafiał do ludzi młodych. W Hiszpanii, znanej z Orszaków Trzech Króli i Bractw Pokutnych, połowa młodych nie wierzy w Boga. Z badań wynika też, że 59,6 proc. deklarujących się jako katolicy dorosłych Hiszpanów prawie wcale nie uczestniczy w Mszach św., zaś 14,6 proc. tylko kilka razy w ciągu roku. Udział w coniedzielnej Mszy św. oraz w Mszach podczas świąt zadeklarowało 13,6 proc. hiszpańskich katolików. Nie da się ukryć, że jako społeczeństwo idziemy w tym samym kierunku, a pierwszym krokiem całkowitego odejścia od Boga i wiary jest zaprzestanie praktyk religijnych.

Chociaż podobnie jak duża część naszego społeczeństwa zostałam zakwalifikowana przez pewną dziwną osobę do grona „pisiorów” (a nigdy nie należałam do żadnej partii), ponieważ jeżdżę z różańcem w samochodzie. Różańca nie zdejmę, bez względu na bzdury wygłaszane przez polityków, którym, jak w pewnym dowcipie, wszystko z jednym się kojarzy (nawet barwy narodowe z rządzącą partią). Różańca nie zdejmę, bo na końcu jest mały krzyżyk, a ja krzyżyki tylko wieszam, nie zdejmuję ich.

Mimo to Wielkanoc jak co roku jednak się odbędzie.