145 uczniów na lekcjach etyki w Płocku

Wraz ze zmianą przepisów nakazujących szkołom organizowanie zajęć z etyki nawet dla jednej osoby, sytuacja staje się klarowna także w tym sensie, że można wreszcie widzieć, jaki procent uczniów wybiera etykę jako alternatywę dla religii, a ilu jako jej uzupełnienie.

Wraz ze zmianą przepisów nakazujących szkołom organizowanie zajęć z etyki nawet dla jednej osoby, sytuacja staje się klarowna także w tym sensie, że można wreszcie widzieć, jaki procent uczniów wybiera etykę jako alternatywę dla religii, a ilu jako jej uzupełnienie. Na ostateczne wyniki tej decyzji trzeba będzie pewnie poczekać, ale w Płocku już wiadomo, że do tej pory na lekcje etyki zapisało się 145 uczniów z 13 płockich szkół (podstawowych, gimnazjów i średnich).

Nie wiem, ilu uczniów uczy się w tych szkołach, ale nie wydaje mi się, żeby 145 osób pragnących uczyć się etyki, było jakąś nadzwyczaj dużą liczbą. Szczerze mówiąc, sądziłem, że liczba powinna być większa, zwłaszcza, że zwolennicy etyki wiele sobie po niej obiecywali. Nie wszyscy wybrali też etykę jako alternatywę dla religii. Wśród 145 zwolenników etyki w płockich szkołach, jest 50 uczniów Szkoły Podstawowej nr 22, którzy wybrali zarówno etykę jak i religię. W innej szkole, w elitarnym liceum płockim, etykę wybrały w tym roku 24 osoby. Etyki uczy tu od sześciu lat ksiądz, którego chwali zarówno pani dyrektor jaki uczniowie.

Okazuje się więc, że nie można przeciwstawić etyki religii. Rozsądni rodzice powinni raczej przyjrzeć się programowi owej etyki, ponieważ istnieje cała paleta etyk i dobrze byłoby, aby rodzice wiedzieli, jakiej etyki uczy się ich dziecko. Przypadek owej szkoły podstawowej, gdzie 50 uczniów wybrało i etykę i religię, pozwala przypuszczać, że rozbudzona została tam tęsknota za filozofią, której przecież etyka jest częścią. Gratuluję takim nauczycielom. To, że w polskiej szkole - choćby nawet średniej – nie ma elementów filozofii, na pewno nie jest powodem do chluby.

Obecność etyki w szkole powinna być twórczym wyzwaniem dla nauczycieli religii. Prawdę mówiąc, po dobrze przeprowadzonych lekcjach z religii, głodny etyki uczeń powinien poczuć smak etyki personalistycznej. Przecież cała moralność chrześcijańska, która zajmuje przynajmniej jedną trzecią katechizacji, nie jest możliwa do przekazania bez podstaw etycznych. Etyka to nie tylko uczenie dyskursu etycznego, ale także rozumowe ujęcie wartości, sprawności moralnych, sumienia, podstaw prawa moralnego. A co można powiedzieć o wszystkich palących problemach moralnych współczesności – począwszy od etyki seksualnej i problemów deontologicznych, aż po ekologię i cierpienie zwierząt, bez dyskursu etycznego?

W tym kontekście katecheci, zarówno duchowni i świeccy, powinni sobie przypomnieć, że poza wykładami z etyki, co najmniej dwa lata studiowali historię filozofii, w której począwszy od stoików, Arystotelesa i Platona, aż po Marksa, Nietzschego i postmodernistów, wkuwało się ich systemy etyczne. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby współczesny katecheta, przeglądając podręcznik do etyki, nie tylko ocenił go krytycznie, ale i zasymilował do chrześcijańskiego przekazu wartości.

Wiem, że wielu katechetów uzupełnia w ten sposób niewielką ilość elementów etycznych w polskich podręcznikach katechetycznych. Szkoda, że muszą robić to na własną rękę. Być może podręczniki do etyki stworzą szansę nie tylko do konkurencji, ale także dialogu między moralnością chrześcijańską i propagowaną na lekcjach etyki. Nauczyciele religii nie stoją tu na straconej pozycji i w żadnym razie nie powinni unikać dialogu. Tak naprawdę wszystkie karty są po ich stronie.

To przecież etyka chrześcijańska od początku uczyła współdziałania wiary i rozumu, pokazywała – nieraz aż za drobiazgowo – wieloaspektowość czynu ludzkiego, kładła nacisk na rolę sumienia, analizowała okoliczności czynu ludzkiego, zmagała się z obiektywną prawdą etyczną. Prawdę mówiąc, to filozofia chrześcijańska przenosi we współczesność podstawy realistycznej filozofii i personalistycznej etyki, w której godność osoby jest konsekwentnie broniona. Na pewno nie robi tego postmodernizm i wszyscy sprowadzający etykę do hasła róbta co chceta.

Warto, aby o tym pamiętali krytycy nauczania religii w szkole oraz ci, którzy skrupulatnie wyliczają, ile to kosztuje. Może się to, Drodzy Państwo, społecznie opłaca? Zważcie, że na etykę zapisało się tylko 145 uczniów.

13. 09. 2014.