Czy okrutny dla zwierząt, może być dobrym człowiekiem?

To pytanie A. Schopenhauera przypomniało mi się w kontekście lipcowych doniesień w prasie o porzucaniu psów przez wyjeżdżających na urlopy Polaków. Niemiecki myśliciel wyraził się w następujący sposób: ”Współczucie wobec zwierząt tak dokładnie wiąże się z dobrocią charakteru, że można z pewnością twierdzić, kto jest okrutny wobec zwierząt, nie może być dobrym człowiekiem” (Űber die Grundlagen der Moral).

To pytanie A. Schopenhauera przypomniało mi się w kontekście lipcowych doniesień w prasie o porzucaniu psów przez wyjeżdżających na urlopy Polaków. Niemiecki myśliciel wyraził się w następujący sposób: ”Współczucie wobec zwierząt tak dokładnie wiąże się z dobrocią charakteru, że można z pewnością twierdzić, kto jest okrutny wobec zwierząt, nie może być dobrym człowiekiem” (Űber die Grundlagen der Moral).

 Czy trzeba jednak aż Schopenhauera, aby dojść do takiego wniosku? Czy nie wystarczy przerażone spojrzenie pozostawianego na poboczu szosy psa, jego desperacki bieg za samochodem? Czy w takiej rodzinie nie ma dziecka, które – być może – kilka godzin wcześniej bawiło się z psem jak z przyjacielem? Jak trzeba się gimnastykować, aby wobec własnego sumienia ukryć obrzydliwe okrucieństwo?

Na swój, poetycki sposób odpowiada na te pytania ks. J. Twardowski w wierszu do Świętego Franciszka: „Święty Franciszku patronie zoologów i ornitologów / dlaczego / żubr jęczy / jeleń beczy / lis skomli/ wiewiórka pryska / kos gwiżdże / orzeł szczeka / przepiórka pili / drozd wykrzykuje / słonka chrapi / sikorka dzwoni / gołąb bębni i grucha / kwiczoł piska / derkacz skrzypi / kawka plegoce / jaskółka piskorze / żuraw struka / drop ksyka/ człowiek mówi śpiewa i wyje / tylko motyle mają wielkie oczy / i wciąż tyle przeraźliwego milczenia / które nie odpowiada na pytania

Właśnie przyglądam się motylom fruwającym na wiejskim podwórku. Zza płotu dochodzi radosne gaworzenie młodego szczeniaka, bawiącego się z dziećmi sąsiada. Od czasu do czasu zapieje kogut, pod wieczór odezwą się krowy, słychać nieznany wcześniej w tamtych stronach klangor żurawi. Ze stoickim spokojem patrzą na to wszystko dwa młode bociany, które nadzwyczaj szybko uczą się mazowieckich krajobrazów, dźwięków i kolorów. I chociaż w sierpniu zabiorą ze sobą tę wiedzę do „ciepłych krajów”, to jednak w przyszłym roku przywiedzie je ona na Mazowsze.

Podobnie jest z każdym, kto miał szczęście w dzieciństwie zaprzyjaźnić się z psem czy kotem, kto wie jak pachnie koń, pamięta spojrzenie cierpiącej krowy, z czułością przytulał jagnię, czy dotykał złotego puchu małych kurczaków. Jakże taki człowiek mógłby skrzywdzić zwierzę, wyrzucić psa z samochodu, brać udział w gonitwie z bykami na ulicach Pampeluny, czy klaskać, gdy torreador z zimną krwią zabija niewinne zwierzę. Jestem też przekonany, że taki człowiek z większym zrozumieniem, choć nie bezkrytycznie, podchodzi do namiętnych dyskusji na temat statusu zwierząt, ich cierpienia i praw.

Mam nadzieję , ze dzięki nowej encyklice papieża Franciszka dyskusja o chrześcijańskim stosunku do zwierząt obejmie również naszą katechezę, teologię moralną i przepowiadanie kościelne. Wielu katolików świeckich czeka na nasz głos w tej sprawie. Charakterystyczne jest to, że wielu kaznodziejom łatwiej przychodzi krytyka radykalnych nurtów ekologicznych, niż próba zbudowania pozytywnego przesłania katolickiego. A przecież mamy wielu świętych, na czele ze św. Franciszkiem, którzy kochali zwierzęta. W średniowiecznych benedykcjonałach zamieszczano modlitwy i formuły błogosławieństwa zwierząt. Istnieje biblijna teologia stworzenia świata, którą trzeba odczytać w świetle ludzkiej odpowiedzialności także za zwierzęta..

Współczesny kontekst tej odpowiedzialności musi się zmierzyć z trzema grupami problemów: zmechanizowanej hodowli zwierząt konsumpcyjnych, wykorzystania ich w badaniach medycznych oraz w dostarczaniu człowiekowi wszelkiego rodzaju przyjemności (cyrk, polowania, wspomniane gonitwy byków). Zawsze jednak należy pamiętać o słowach św. Tomasza: „Wiadomo też, że i zwierzęta nierozumne odczuwają cierpienie i ból. Dlatego to w człowieku może powstać uczucie litości na widok cierpienia zwierząt. Bliskie zaś sobie są dwa współczucia: do cierpiącego zwierzęcia i do cierpiącego człowieka, tak że kto doznaje uczucia litości wobec zwierząt, jest tym bardziej usposobiony do odczuwania litości wobec ludzi. Toteż w Księdze Przysłów czytamy: >Prawy uznaje potrzeby swych bydląt, a serce nieprawych okrutne>” (Summa teologiczna, I-II, 102,6).