Dziękuję, pani Aniu

Żegnając śp. Annę Bąkowską, 94 - letnią Płocczankę, uczestniczkę Powstania Warszawskiego, aktywną do końca uczestniczkę życia religijno-społecznego w płockich środowiskach katolickich, myślałem o geniuszu kobiety, nowym feminizmie i tych wszystkich charyzmatach kobiecych, za które Jan Paweł II tak często dziękował Bogu.

Żegnając śp. Annę Bąkowską, 94 - letnią Płocczankę, uczestniczkę Powstania Warszawskiego, aktywną do końca uczestniczkę życia religijno-społecznego w płockich środowiskach katolickich, myślałem o geniuszu kobiety, nowym feminizmie i tych wszystkich charyzmatach kobiecych, za które Jan Paweł II tak często dziękował Bogu. Panią Anię poznałem przed dwudziestu pięciu laty, kiedy powstawał płocki Klub Inteligencji Katolickiej.

Tam spotkałem wielu ciekawych ludzi z różnych pokoleń inteligencji płockiej. Pani Ania wraz z mężem, Leonem, znanym płockim prawnikiem, reprezentowali pokolenie Kolumbów. Bóg pozwolił im przeżyć Powstanie Warszawskie, w którym oboje brali udział, po wojnie założyli rodzinę, z godnością stawili czoło represji stalinowskiej. Stworzyli dom, w którym przedwojenne tradycje obu rodzin, ściśle złączone z wiarą chrześcijańską, zdały egzamin w nowych czasach.

Na pogrzebie Pani Ani przypomniały mi się słowa papieża Franciszka, który 4 października 2014 r. podczas czuwania modlitewnego na Placu św. Piotra, w ramach przygotowań do Synodu o rodzinie, tak mówił o roli doświadczenia rodzinnego: „Zapada już zmrok nad naszym zgromadzeniem. Jest to pora, kiedy chętnie wraca się do domu, by spotkać się przy jednym stole, zaznać serdeczności, w poczuciu spełnionego i otrzymanego dobra, doświadczyć spotkań, które rozgrzewają serce i powodują, że ono rośnie, gdzie dobre wino jest przedsmakiem, za dni człowieka, święta nie mającego zmierzchu”.

Jakby Franciszek mówił o Domu przy Misjonarskiej. Dom ten był miejscem takich spotkań, nie tylko zresztą dla członków rodziny. Ile to pokoleń płockich księży, a czasami i biskupów, miało okazję zaznać tam serdeczności i dobra. Ileż razy, zaprzyjaźnieni z Gospodynią członkowie płockiego Klubu odnajdywali tam sens pracy społecznej, zgodę i jedność.

Ostatni raz widziałem panią Anię 19 października 20114 r. Jak w każdą rocznicę śmierci ks. Jerzego Popiełuszki, przyjechała swoim małym samochodem do Kościoła św. Jana na Mszę św. Po Mszy zabrałem ją wraz z kilkoma koleżankami na tamę do Włocławka, miejsca tragicznej śmierci księdza Jerzego, dokąd Płocki Klub Inteligencji Katolickiej pielgrzymuje corocznie, aby oddać cześć heroicznemu Kapłanowi.

Kiedy wracaliśmy do Płocka, podniesieni na duchu, zgodnie z naszą Klubową tradycją, zaczęliśmy śpiewać pieśni patriotyczne, religijne, harcerskie. Kątem oka widziałem w lusterku samochodu rozradowaną twarz pani Ani. Śpiewała jak natchniona, świeciły się jej oczy, a mnie zdawało się, że widzę młodą Sanitariuszkę z Powstania, która jakby od niechcenia, z brawurą przeskakuje poorane doświadczeniami drogi życia.

Takie kobiety wiedzą wszystko o chrześcijańskim feminizmie, który Jan Paweł II nazywał nowym feminizmem. Takim kobietom – matkom, małżonkom, córkom i siostrom – Papież dziękował w „Liście do kobiet”: Dziękujemy ci kobieto, zaangażowana we wszystkich dziedzinach życia społecznego, gospodarczego, kulturalnego, artystycznego, politycznego za niezastąpiony wkład, jaki wnosisz w kształtowanie kultury zdolnej połączyć rozum i uczucie, w życie zawsze otwarte na zmysł <tajemnicy>, w budowanie bardziej ludzkich struktur ekonomicznych i politycznych. (…) Dziękujemy ci za to, że zdolnością poznania cechującą twą kobiecość wzbogacasz właściwe zrozumienie świata i dajesz wkład w pełną prawdę o związkach między ludźmi” (nr 2).

1. 02. 2015.